Na plebanii u ks. Krzysztofa Kaufa od dwóch lat pachnie świeżym chlebem. Od wczorajszego wieczora powstają tu także łakocie na tłusty czwartek.
Ksiądz Krzysztof Kauf, proboszcz parafii św. Józefa w Bolesławowie, codziennie wstaje w środku nocy. Po modlitwie schodzi do pomieszczenia, które przeznaczył na piekarnię. Do towarzystwa zaprasza zawsze św. Józefa i św. Antoniego. Z tym drugim zaprzyjaźnił się całkiem niedawno, a to właśnie za jego sprawą zajął się pieczeniem chleba. Na co dzień czuje wsparcie od swoich niebiańskich przyjaciół, ale w pieczeniu pączków na tłusty czwartek pomagają mu jeszcze parafianie i przyjaciele. Ponad tysiąc pączków, na które mieszkańcy wsi i okolic złożyli zamówienie, to zdecydowanie praca na więcej niż jedną osobę.
Recepturę na "Pączki z Bożej rączki" ksiądz proboszcz dostał od sąsiadki pani Wioli. Na porcję ciasta, z którego powstanie 180 pączków, potrzebne jest 4 kg mąki, 400 g cukru, 8 całych jajek i 24 samych żółtek, 2 l mleka, niemal kilogram masła, prawie pół kilo cukru. Do tego większa szczypta soli, żeby ciasto nie kleiło się do rąk, i trochę spirytusu, aby paczki nie chłonęły za dużo tłuszczu. Ciasto wyrabiane jest w profesjonalnej maszynie piekarniczej. – Dlaczego pączki mają obwódkę? Bo się uśmiechają – mówi proboszcz.
– Gdyby ktoś dwa lata temu mi powiedział, że będę piekł, to bym się tylko zaśmiał, a teraz, proszę – mówi ksiądz Krzysztof i pokazuje niewielkie pomieszczenie, gdzie codziennie powstaje chleb. Można go kupić m.in. przed niedzielną Mszą św. Nie ma jednej ustalonej ceny, każdy płaci tyle, ile może. – Chleb musi mieć każdy – przekonuje ks. Krzysztof.
Dochód ze sprzedaży pączków przeznaczony będzie na cele charytatywne. – Zawsze się coś znajdzie. Wyszukuję w Internecie, komu mogę pomóc – dodaje. Swoją działalnością piekarniczą wspomógł już między innymi pogorzelców z Trzebieszowic czy chorą Maję z Nowej Rudy.