Tak mówi jeden ze świdnickich proboszczów, który wspólnie z parafianami robi wszystko, co może, aby ugościć kolejnych uchodźców z Ukrainy. Takich miejsc na mapie diecezji jest znacznie więcej.
W kilka dni po rosyjskiej agresji w Ukrainie wsiadł do samochodu, pojechał na Dworzec Główny we Wrocławiu i przywiózł samotną mamę z dwójką dzieci. Proboszcz jednej ze świdnickich parafii, który prosi o anonimowość, nie potrafił bezczynnie patrzyć na dramat ludzi uciekających przed wojną. Miał przekonanie, że zbiórka na pomoc uchodźcom, którą jego parafianie wsparli nad wyraz hojnie, to zdecydowanie za mało. W sumie parafia przyjęła dotychczas 21 osób, na razie wszystkie znalazły schronienie w domach parafian. – Wierni zgodzili się, że jeśli będzie taka potrzeba, to środki finansowe zabezpieczone na prace renowacyjne i remontowe przeznaczymy na wynajem mieszkań. Człowiek jest ważniejszy, a remonty mogą poczekać. Wobec Ewangelii nie można być bezczynnym. Zachęcam, żebyśmy wyszli ze strefy komfortu i pomagali na tyle, na ile nas stać – mówi.
– Tegoroczny Wielki Post stał się dla nas okazją do wychodzenia do drugiego człowieka. Możemy być żywą Ewangelią dla tych, którzy uciekają przed wojną. W ten sposób jesteśmy czytelnym znakiem miłości Pana Boga do człowieka, który przychodzi również przez drugiego – mówi ks. Krzysztof Cora, proboszcz par. św. Marcina w Piławie Górnej. Choć dom parafialny nigdy nie spełniał funkcji mieszkalnych, to na szczęście jest w nim łazienka i spore pomieszczenie, które pozwoli przyjąć 10 osób. Piławski proboszcz od lat ściśle współpracuje z miejscowym Urzędem Miejskim, który obecnie koordynuje przyjęcie ponad 130 uchodźców. – Dzięki tej współpracy możemy też odrywać ogromny potencjał dobra w ludziach. Ktoś przyniósł sztućce i pościel, mówiąc, że to bardzo mało, ale tylko tyle może oddać. Jestem przekonany, że dla kogoś, kto nie ma nic, to jest jednak bardzo dużo – dodaje.
W mieszkaniu w domu parafialnym par. św. Barbary w Wałbrzychu, które służyło wcześniej jako miejsce dla gości, schronienie znalazła pięcioosobowa rodzina z miasta Kostopil w północnej Ukrainie. O pomoc proboszcza poprosił pracujący od dwóch lat w Wałbrzychu Sasza. Do górniczego miasta sprowadził mamę i siostrę z trójką dzieci. – Parafianie zmobilizowali się momentalnie. Przynoszą ubrania i jedzenie, aby lodówka była pełna. Ogłosiłem zbiórkę, którą przeznaczyliśmy na zakup węgla. Zgłaszają się też ludzie oferujący swoje mieszkania – mówi wdzięczny parafianom ks. Władysław Terpiłowski. Bez ich pomocy niewiele by wskórał. Sami zorganizowali się, urządzając mieszkanie na potrzeby wielopokoleniowej rodziny, tak aby ta czuła się w nim komfortowo i bezpiecznie. Wielu z nich otworzyło też swoje drzwi dla uciekających przed wojną Ukraińcom.
Na plebani w Bolesławowie drzwi się nie zamykają. Nawet gdy na miejscu nie ma proboszcza ks. Krzysztofa Kaufa, mieszkańcy wsi mogą przychodzić i zostawiać w jednym z pomieszczeń dary, które zapakowane do parafialnego busa pojadą na granicę. Prośbę o pomoc z konkretną listą zapotrzebowania proboszcz publikuje na Facebooku. Odzew jest błyskawiczny. – Ludzie są niesamowici. Zgłosił się mężczyzna, który przekazał klucze do swojego ledwo co wybudowanego domu – mówi ks. Krzysztof Kauf, zaznaczając, że w należącej do parafii wsi Kletno prawie wszyscy mieszkańcy przyjęli pod swój dach uchodźców. – Mamy bezpośredni kontakt z Ukrainą. Organizujemy kolejnego busa. Pierwsze transporty dojechał już do Żytomierza, do rodzin pochowanych w bunkrach i do żołnierzy – dodaje. Sam kilka razy siadał za kółkiem i przewoził przez granicę zebrane dary. W drodze powrotnej zabierał kolejnych uchodźców, m.in. kobietę w zaawansowanej ciąży.
W Domu Pielgrzyma w Wambierzycach oo. franciszkanie przyjęli 18 osób i przygotowują miejsce dla kolejnych gości z Ukrainy. Siostry marianki w Bardzie w prowadzonym przez siebie domu rekolekcyjnym znalazły miejsce dla przeszło setki uchodźców. Siostry Elżbietanki ze Strzegomia do swojego domu przyjęły 70 osób. Podobne przykłady można by mnożyć bez końca.
Proboszczowie wskazują, że zbiórka finansowa na rzecz pomocy Ukrainie organizowana przez Caritas cieszyła się ogromnym wsparciem parafian, a sumy wielokrotnie przewyższały cotygodniowe ofiary. W całej diecezji zebrano 668 850 zł. Przyznają, że jest to dowód dużego zaufania do instytucji kościelnych. Natomiast ogromne zaangażowanie parafian jest najlepszym przykładem, że Kościół – który przecież nie jest jedynie instytucją, a przede wszystkim wspólnotą wszystkich wierzących – wbrew dezinformującym opiniom aktywnie i bardzo konkretnie włącza się w pomoc ukraińskim uchodźcom.
Więcej w kolejnym numerze "Gościa Niedzielnego" (12/2022) na 27 marca.