Był nie do pokonania na krótkich dystansach, gdzie pobił wiele rekordów. Jednak tę ostatnią metę przekroczył niczym wytrawny maratończyk. W wieku 112 lat zmarł Stanisław Kowalski.
Pasję do sportu odkrył późno. Dopiero w wieku 104 lat wziął udział w oficjalnych zawodach sportowych. Wcześniej nie uprawiał żadnej dyscypliny, a jedynym jego przygotowaniem były codzienne 10-kilometrowe marszobiegi.
Kiedy wystartował w swojej kategorii wiekowej, ustanowił rekord Europy w biegu na dystansie 100 m z czasem 32,79 sekundy. Przyznawał, że gdyby rozpoczął karierę sportową dwa lata wcześniej, miałby szansę na pobicie światowego wyniku. Kilka miesięcy później udało mu się jednak ustanowić rekord świata w biegu na 60 m w kategorii wiekowej powyżej 100 lat z wynikiem 19,72 s oraz w pchnięciu kulą na odległość 5,08 m. Dołożył do tego złoty medal w rzucie dyskiem. W roku 2015 został halowym mistrzem Europy w swojej kategorii wiekowej w biegu na 60 m i pchnięciu kulą.
Stanisław Kowalski zmarł 5 kwietnia, dziewięć dni przed 112. urodzinami. Był najstarszym świdniczaninem, obywatelem Polski oraz Europejczykiem. Przyszedł na świat w 1910 roku w Rogówku w województwie świętokrzyskim. W 1952 roku z rodziną przeniósł się do Krzydliny Wielkiej. Zajmował się rolą, pracował również jako kolejarz i odlewnik. Dopiero w 1979 roku, po przejściu na emeryturę, przeprowadził się do Świdnicy. W 2015 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.
Imponował znakomitymi wynikami sportowymi, jak również pogodą ducha i witalnością. Jaka była jego recepta na długowieczność? „Po prostu nie należy się przejmować niepotrzebnymi rzeczami. Spokój, spacery i nie trzeba się denerwować” – mówił kilka lat temu w rozmowie z „Gościem Świdnickim”, wykazując się sporą dawką poczucia humoru. „Święty Piotr chyba zgubił klucze do nieba, bo jeszcze mnie nie woła. I nie wiadomo, kiedy je znajdzie” – dodawał. Składając rodzinie wyrazy współczucia i zapewniając o modlitwie, wierzymy, że św. Piotr szeroko otworzył przed panem Stanisławem bramy nieba.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się