Sześć dni po święceniach prezbiteratu ks. Marcin Kirkiewicz, ks. Paweł Kruk, ks. Paweł Nowotyński i ks. Krystian Stasiak odwiedzili uczelnię, na której formowali się przez ostatnie lata.
Przyjechali 26 maja przede wszystkim modlić się za swoich przełożonych i młodszych kolegów, ale także za dobrodziejów świdnickiego WSD. Wspomnieli także o koledze z rocznika, który nie przyjął święceń prezbiteratu, prosząc dla niego o umocnienie wiary i wzrost w powołaniu.
Do koncelebry zaprosili też moderatorów i wykładowców, a jeden spośród nich, ks. Arkadiusz Chwastyk, wygłosił homilię.
- Apostołowie nie rozumieli tego, co Jezus mówił o chwili, po której nie będą Go widzieć, a potem znów Go zobaczą. Mimo to wierzyli, że Pan Jezus będzie przy nich, że ich nie opuści, a w smutku pocieszy. I taki rzeczywiście jest Jezus - zawsze widzi, że coś człowieka nurtuje. Jezus poznał, że chcieli Go zapytać. Wyjaśniając to, co powiedział, zapowiada apostołom smutek i cierpienie, które zamienią się w radość. Jezus wychodzi do człowieka i zauważa jego troski i pytania. Chce być umocnieniem w wątpliwościach, przynosić pocieszenie - podkreślał kanclerz Świdnickiej Kurii Biskupiej.
Uwrażliwiał na łaskę chwili, która w kapłaństwie przychodzi czasem niezauważalnie, choć z Bożą mocą.
- Na ołtarzu leży chleb, który po chwili staje się Ciałem Jezusa. Przychodzi do konfesjonału grzesznik, a po chwili staje się święty. Ktoś jest smutny, a wychodzi z pocieszeniem. W ten sposób wielokrotnie widzimy, jak Pan Bóg przez nas działa i sami też tego chcemy doświadczyć. Dlatego stajemy wśród penitentów, by zrzucić z siebie ciężar grzechu, szukamy pocieszenia u kierowników duchowych i karmimy się Chlebem życia - wymieniał, opowiadając o swoim doświadczeniu Bożej mocy w kapłaństwie.
Na koniec Mszy św. neoprezbiterzy udzielili zebranym księżom i klerykom indywidualnego prymicyjnego błogosławieństwa. Potem wszyscy przenieśli się do refektarza, gdzie ks. Dominik Ostrowski, rektor WSD, złożył absolwentów życzenia.