W bazylice Świętych Apostołów Piotra i Pawła pożegnano śp. Andrzeja Czuba, który od lat służył tu jako nadzwyczajny szafarz Komunii św.
W niedzielne popołudnie 26 czerwca przyszedł do kościoła, by służyć przy ołtarzu. W trakcie Mszy św. jednak poczuł się gorzej i osunął na ziemię. Z pomocą szybko pospieszyli mu miejscowi wzywając również pogotowie. Kiedy jednak okazało się, że umiera, sprawujący Eucharystię ksiądz przerwał obrzędy i udzielił mu sakramentów. Następnie dokończył celebrę i został z najbliższą rodziną do momentu przyjazdu lekarza.
Kilka dni później, 30 czerwca, Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Adam Bałabuch. Przypominając życiorys Andrzeja Czuba zwrócił uwagę na to, że był jednym z założycieli strzegomskiej wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym "Arka" i pierwszym liderem wspólnoty. Pełnił tą posługę w latach 1993-2000r.
- Od momentu wstąpienia do Wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym pogłębiał codziennie swoją wiedzę religijną poprzez czytanie Pisma Świętego, książek i prasy katolickiej. W trudnych sytuacjach życiowych ufał Panu Bogu i Bóg był w Jego życiu na pierwszym miejscu. Nie wstydził się swojej wiary. Pan Bóg był dla Niego ponad dobra materialne. Od 2001r. do dnia odejścia do Pana pełnił posługę Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Świętej przy bazylice. Był człowiekiem skromnym i pomocnym. Jako szafarz niósł pocieszenie chorym w cierpieniu. Był kochającym mężem, tatą, dziadkiem. Swoim dzieciom przekazał najcenniejszy skarb – wiarę w żywego Boga - dodał biskup pomocniczy.
Jeszcze przed rozpoczęciem Mszy św. zmarłego żegnali zaprzyjaźnieni duchowni i świeccy.
- "Pójdź za mną" - to słowa, które śp. Andrzej usłyszał w Ewangelii na ostatniej w swoim życiu Mszy św. Realizował je przez całe swoje życie wykonując funkcje, do których powołał go Pan Bóg. Przy nich też zastał go gotowym na spotkanie. I wydawać by się mogło, że jego śmierć jest jakimś niepowodzeniem, porażką, bo nie udało się uratować jego życia. Tak jak może się nam wydawać, że opisana w niedzielnym fragmencie Ewangelii historia jest niepowodzeniem Jezusa. Tylko pozornie, bo Chrystus idzie dalej, do celu, do którego dotarł też żegnany dziś Jego sługa - podkreślał ks. Tomasz Gwizdek.
Na ręce najbliższej rodziny kondolencje złożyła też aktualna liderka miejscowej wspólnoty charyzmatycznej.
- Mówiąc słowami św. Pawła z listu do Tymoteusza: Andrzeju, „chwila rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłeś, bieg ukończyłeś, wiary ustrzegłeś. Na ostatek odłożono dla ciebie wieniec sprawiedliwości, który w owym dniu odda ci Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko dla ciebie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego." (2Tm 4,6b-8). My świadkowie twojej wiary, liderzy, animatorzy, odpowiedzialni i członkowie strzegomskiej Odnowy w Duchu Świętym „Arka" dziękujemy ci za twoje poświecenie w tworzenie historii strzegomskiej wspólnoty wiernych. Spoczywaj w pokoju bracie - zakończyła.
Zmarłego wspominał też proboszcz ks. Marek Babuśka dziękując za świadectwo wiary, która kształtowała życie szafarza.
- Nie wyobrażam sobie i nigdy nie wyobrażałem, żeby Andrzej mógł być bez łaski uświęcającej. Na niedzielnej Eucharystii, gdy pomagał rozdzielać Ciało Pańskie, a po niej szedł do powierzonych mu chorych, sam karmił się Komunią św. Wsłuchiwał się też w Boże słowo. Obserwowałem przy ołtarzu jak ze skupieniem słuchał wygłaszanych homilii. Swoją aprobatę wyrażał głośnym "Bóg zapłać" dziękując za ten wyjątkowy dar. Był też oddanym siedmiorgu dzieci ojcem, który troszczył się, by nikomu nic nie brakowało - zauważył prałat.
Po zakończeniu Mszy św. wraz z biskupem, zgromadzonymi w kościele księżmi i wiernymi odprowadzili ciało na miejsce spoczynku.