Artyści, którzy wystąpili w Bardzie i w Polanicy-Zdroju, przygotowali programy, które pozwoliły w muzyce nie tylko dostrzec duszę, ale też prześledzić w niej tradycję bachowską.
Kolejne koncerty w ramach 10. sezonu Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego tym razem gościły w bardzkiej bazylice 13 sierpnia i dzień później w kościele Wniebowzięcia NMP w Kamieńcu Ząbkowickim. Oba sięgały do muzycznego dziedzictwa romantyzmu.
- Okazuje się w praktyce, że bardzo potrzebujemy wspólnego namysłu nad rolą dziedzictwa tamtej epoki w naszym niełatwym „tu i teraz”. Muzyka, jak się przekonujemy, skutecznie w tym pomaga. Podsuwa myśli, sugeruje, dodaje emocji. Tak się stało i tym razem. Artyści, którzy wystąpili na dwóch wspomnianych koncertach przygotowali programy, które z jednej strony pozwoliły w muzyce romantycznej i poromantycznej dostrzegać duszę, a z drugiej prześledzić tradycję bachowską w muzyce pisanej na organy. I to pisanej na cztery ręce i cztery nogi - podkreśla Mieczysław Kowalcze.
Dodaje, że wątek bachowski w kompozycjach to owoc współpracy włoskich muzyków-organistów tworzących w Modenie stowarzyszenie bachowskie już prawie od 30 lat.
- Tym razem duet organistów - Stefano Manfredini i Stefano Pellini zaproponował słuchaczom w obu świątyniach repertuar różnorodny, dający pełny obraz tego, jakim kunsztem dysponują, jak potrafią improwizować, wykorzystując możliwości instrumentów, które znają od podszewki jako praktycy renowacji i budowy organów - zauważa.
Artyści zaprezentowali w czasie koncertów m.in. „Preludium” i „Fugę” na cztery ręce Johanna Georga Albrechtsbergera, „Romanzę” i „Rondò” Luigi Malerbiego, „Sonatę finale” Elevazione Vincenzo Petraliego, „Fantasie” Adolfa Hesse czy „Sonata op. 50” Leberechta Baumerta.
Wymienieni artyści byli m.in. wybitnymi improwizatorami (V. Petrali), pedagogami (J. H. Albrechtsberger, L. Malerbi) czy cenionymi muzykami (wrocławianin A. Hesse).