Po raz pierwszy w sanktuarium Marii Śnieżnej odbył się piknik motocyklowy. Wszystko za sprawą pasji kustosza ks. Wojciecha Iwanickiego i jego znajomych.
Pomysł zrodził się spontanicznie w rozmowie amatorów jednośladów. Któryś z nich zaproponował ks. Wojciechowi zorganizowanie motocyklowego zlotu przy sanktuarium. Pełniącemu posługę kustosza księdzu pomysł się spodobał i wspólnie zaplanowali termin.
Spotkanie, które odbyło się 4 września, rozpoczęło się wspólną wycieczką na motorach, która prowadziła z przystanku w Międzygórzu na szczyt Góry Iglicznej. Tam ks. Iwanicki wraz z ks. Ireneuszem Chmurą, znanym ze swojej motocyklowej pasji w diecezji radomskiej, modlili się za kierowców i ofiary wypadków.
- Stając tu dzisiaj pod krzyżem słyszymy słowa Ewangelii, w której Jezus podkreśla: "każdy, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem". Zadajemy więc dzisiaj sobie pytanie o nasze krzyże. O ich miejsce w naszym życiu. Czy patrzymy na krzyż jak na znak hańby? Czy nie zapominamy o chrześcijańskiej wizji, która prowadzi przez krzyż do zmartwychwstania. Ten znak Chrystusowej męki jest więc symbolem zwycięstwa i kluczem do pokonywania grzechu i życiowych przeciwności - podkreślał w homilii kustosz tego miejsca.
Mówił też o tym, że w drodze krzyżowej podążający za Jezusem jest w ciągłym ruchu, a motyw "homo viator" jest szczególnie bliski tym, którzy podróżują - także na dwóch kółkach.
- Niekiedy nie jesteśmy w stanie przewidzieć co nas czeka w trasie. Możemy czuć się pewnie dzięki współczesnym technologiom, możliwościom przygotowania na różne ewentualności. Ale wiemy dobrze, że zawsze może nas coś zaskoczyć, możemy się zgubić. Wtedy warto wrócić kawałek i ustalić cel, prowadzący do niego kierunek. Dotyczy to nie tylko codzienności, ale i życia duchowego, w którym wszyscy zmierzamy do nieba - dodał.
Po Mszy św. zaprosił wszystkich na poczęstunek. Motocykliści mogli też zakupić "blachę" w kształcie Matki Bożej Przyczyna Naszej Radości.
- Ci, którzy pojawiają się regularnie na zlotach, wiedzą że to taka pamiątka z odwiedzanych miejsc, wyjątkowych spotkań. A ponieważ był to pierwszy motopiknik na Górze Iglicznej, to dobrze, że coś takiego można stąd zabrać. Cieszy też fakt, że na zaproszenie ks. Wojciecha odpowiedziało ponad 200 motocyklistów, wśród których silne grupy przyjechały z Zakopanego czy Nowej Rudy.