Na górze Cierniak mieszka od ponad 20 lat. Życie pustelnicze prowadzi jednak znacznie dłużej. Wczoraj złożył po raz pierwszy śluby ubóstwa, posłuszeństwa i czystości.
Życie eremickie na górze Cierniak w paśmie Gór Złotych u podnóża wsi Radochów ma długoletnią tradycję. Pierwszy pustelnik zamieszkał tuż obok nowo wybudowanej kaplicy już w roku 1853. Brat Elizeusz jest 10. z kolei mężczyzną i pierwszym po II wojnie światowej, który wybrał sobie to miejsce, aby realizować powołanie całkowitego oddania się Bogu. Pustelnia, którą zajmowali jego poprzednicy w latach 60., uległa zniszczeniu, dlatego na początku sypiał w namiocie. Obecnie dzięki wsparciu lokalnej społeczności mieszka w niewielkim domku znajdującym się w lesie, w pobliżu ołtarza polowego. Po wielu latach życia w odosobnieniu postanowił złożyć pierwsze śluby pustelnicze.
Uroczystości przewodniczył ks. Marek Korgul, referent ds. instytutów życia konsekrowanego i stowarzyszeń życia apostolskiego. Obok niego przy ołtarzu stanęli ks. Krzysztof Pełech, proboszcz parafii św. Mikołaja w Radochowie, ks. Aleksander Trojan, dziekan dekanatu Lądek-Zdrój, ks. Paweł Paździur, proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Złotym Stoku, oraz zaprzyjaźniony z pustelnikiem od lat ks. Marek Krysiak. Obecna była najbliższa rodzina, a także spore grono mieszkańców Radochowa i okolic, którzy przez te lata nawiązali z pustelnikiem bliską więź.
- Dość powszechny jest wciąż stereotyp pustelnika, który nie spotyka się z ludźmi, nie uśmiecha się i nie interesuje się życiem świata. To są jednak pozory. Najlepiej pustelnika opisują słowa św. Jana Pawła II: "Oddalony od świata, a jednak otwarty na potrzeby świata" - mówił w homilii ks. Korgul.
Przypominając historię życia pustelniczego, obecnego w Kościele od czasów starożytnych, zaznaczył, że nie jest to życie poza wspólnotą Kościoła. - On żyje w samym sercu Kościoła. Ta dzisiejsza uroczystość pokazuje, że nie jest to prywatna sprawa pustelnika. To prawda, że do istotnych elementów życia pustelniczego należy separacja od świata, ale nie oznacza to bezwzględnego zerwania kontaktów z ludźmi - dodał, podkreślając, że najważniejszym zadaniem osoby, która wybrała taki sposób życia, jest nieustanna modlitwa i pokuta. - Ukryte przed światem życie pustelnika jest milczącym przepowiadaniem Chrystusa. Inni czynią to słowem i przykładem życia. Wiemy, że czasami milczeniem możemy powiedzieć więcej aniżeli słowem - dodał.
Brat Elizeusz Janikowski pochodzi ze Zgorzelca. Z wykształcenia jest ogrodnikiem. W wieku 29 lat wstąpił do zgromadzenia albertynów, gdzie zajmował się m.in. opieką nad osobami uzależnionymi od narkotyków. Od dziecka marzył jednak o życiu pustelniczym, dlatego tuż przed ślubami wieczystymi zdecydował się pójść za głosem serca. Pierwsze kroki skierował do Krzeszowa, skąd po roku przeniósł się do Wambierzyc. Od 2000 r. na stałe mieszka na szczycie Cierniaka, kontynuując pustelniczą tradycję. Opiekuje się m.in. kaplicą Matki Bożej Wspomożenia Wiernych oraz przyległym terenem.
- Bóg cię naprawdę bardzo mocno kocha. Trzeba mieć wyjątkową łaskę Pana Boga, skoro na tej górze, w takich warunkach, przeżyłeś tyle lat. To miejsce dzięki tobie ma wyjątkowy wymiar. Niektórzy ludzie tutaj przychodzą, dlatego, że ktoś tutaj po prostu jest. Dziękujemy za twoją obecność, modlitwę, uśmiech. Nie musisz nic mówić, twój uśmiech mówi wszystko - dziękował w imieniu swoim i poprzednich proboszczów ks. Pełech.
Więcej w nr. 40 "Gościa Niedzielnego" na 9 października.