Raper z Nowego Sącza odwiedził II LO im. Hugona Kołłątaja zachęcając do pozytywnych zmian w życiu, postawienia na pasję i talenty.
Związany z grupą „Rób to, co kochasz” muzyk od kilku lat regularnie występuje w Polsce i wśród zagranicznej Polonii z koncertami oraz autorskimi programami profilaktyki uzależnień, zachęcającymi do rozwoju i rezygnowania z „przeciętności”. Jedno z takich spotkań odbyło się 27 października w II LO im. Hugona Kołłątaja w Wałbrzychu.
Spotykając się z nastolatkami Arkadio podkreślał, że jego życie odwróciło się o 180 stopni. Będąc dzieckiem, a później nastolatkiem nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek stanie przed młodymi ludźmi, aby dawać im dobry przykład.
– Moi rodzice rozwiedli się kiedy miałem cztery latka. Mieszkałem z mamą i o 7 lat starszym bratem. Tata chyba za bardzo poszedł w pracę i różne związane z tym rzeczy i nas zostawił. Dzisiaj myślę, że wszystko co robiłem później, robiłem po to, żeby zyskać w czyichś oczach, żeby komuś zaimponować. Jak mi kumple powiedzieli, gdy miałem 9 lat: “chodź zapalić fajkę” to poszedłem i zapaliłem. Bo widziałem, że rosnę w ich oczach. Dziś widzę, że nie miałem kogoś w domu, kto by mi powiedział, że jestem fajny, że mam talent – mówił Arkadiusz Zbozień.
Opowiadanie o swoim życiu przeplatał utworami muzycznymi, które napisał m. in. o tym, jak w wieku 12 lat pod wpływem starszych kolegów zapalił pierwszego jointa i wpadł w nałóg. Zaniedbał naukę, zaczął kłamać, kraść i handlować narkotykami. Z dramatycznej sytuacji w jakiej się znalazł wyrwał go jego brat, który sam będąc w Stanach Zjednoczonych przeżył przemianę. W jego oczach była radość życia i nieskrywana religijność.
– Pamiętam jak dziś, kiedy wróciłem do domu, a mój brat trzymał piórnik w ręce. Ja wcześniej schowałem do niego trochę tego, czym handlowałem. Zabrał mnie do toalety i kazał spuścić w sedesie. Wysypywałem woreczek po woreczku, patrzyłem na niego i płakałem. On mówił mi, że moje życie może się zmienić, żebym spróbował, ale nie chciałem tego słuchać – wspominał raper.
Niedługo potem brat powiedział mu coś, co nim wstrząsnęło: „nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham”. Popłakał się i zaczął słuchać tego, co mówi. Dał się wyciągnąć na modlitwę wstawienniczą, a później także do spowiedzi z całego życia. Od tamtej pory upłynęło już kilkanaście lat. W tym czasie wydał 7 płyt, 2 audiobooki, napisał dwie książki, ukończył studia, ma żonę i czwórkę dzieci.
Zachęcał młodzież, by też spróbowali dobrze żyć i robić to, co kochają. Zapewniał, że dzięki temu po wielu latach będą się czuli spełnieni.