Nie tylko o kopalnianym trudzie, ale i o pracy nad sobą i swoim nawróceniem mówił w homilii bp Adam Bałabuch, który przewodniczył barbórkowej Mszy św. w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej.
Świętowanie rozpoczęło się tradycyjnie pod obeliskiem upamiętniającym tragicznie zmarłych górników przy ul. Strzeleckiej. Stamtąd orkiestra poprowadziła kondukt, w którym maszerowało kilka pocztów sztandarowych, przedstawiciele władz samorządowych i grupa mieszkańców. Już przy kościele złożyli kwiaty przy figurce św. Barbary i wzięli udział w Mszy św., której przewodniczył bp Bałabuch.
- "Owoc" w języku biblijnym oznacza czyny ludzkie jako plon życia. Zatem to czyny życia powinny świadczyć o nawróceniu. Owe czyny muszą wyrastać z szacunku dla prawa Bożego, być godną odpowiedzią na wierną miłość Boga. Nadchodząca pełnia królestwa niebieskiego domaga się zatem owoców nawrócenia, dobrych czynów ludzkich, bo w owym dniu "każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostanie wycięte i wrzucone w ogień". Ostoją się tylko ci, którzy wydali dobry owoc - podkreślił biskup.
Zauważył, że przykładem osoby, która wydała heroiczne owoce nawrócenia, jest niewątpliwie patronka dnia i męczennica pierwszych wieków. - Święta Barbara była okrutnie torturowana, aby wyrzekła się wiary w Chrystusa. Kiedy nie udało się jej złamać, miała zginąć z rąk swojego ojca. Być może właśnie tak nietypowa śmierć, zadana ręką własnego ojca, rozsławiła cześć św. Barbary na Wschodzie i na Zachodzie - mówił.
Zachęcał, by w duchu solidarności zebrani w świątyni prosili św. Barbarę o orędownictwo u Boga dla górników i ich rodzin.
Z prośbą o modlitwę zwrócili się także sami zainteresowani, witając biskupa. Z nostalgią wspominali czasy wydobycia węgla, którego dziś brakuje w całej Europie. Mówili też o pomyśle reaktywacji kopalni w tym rejonie.