Policjanci z powiatu ząbkowickiego zorganizowali zbiórkę darów dla dzieci z Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego w Piszkowicach. Osobiście dostarczyli je służbowym samochodem.
Spotkanie z podopiecznymi Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego w Piszkowicach przyniosło dużo radości nie tylko dzieciom, ale i samym policjantom.
- To dzień, który na długo pozostanie w mojej pamięci z różnych przyczyn. Przede wszystkim pokazał mi, ile szczerej radości może dać coś, co dla mnie jest zwyczajne jak policyjna czapka, mundur czy radiowóz, którym przyjechaliśmy - zauważa asp. szt. Katarzyna Mazurek.
I choć sama nie współorganizowała zbiórki, podziwia kolegów i koleżanki za ich inicjatywę i zaangażowanie. To bowiem nie pierwsza taka akcja czwórki stróżów prawa z powiatu ząbkowickiego. W ostatnich latach angażowali się w pomoc chorym na Covid-19, uciekającym z Ukrainy uchodźcom czy małemu chłopcu w ramach akcji „Kilometry dla Michałka”. Tym razem także chcieli komuś pomóc przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia.
- Szukając pomysłów na tegoroczną zbiórkę, znalazłam ogłoszenie Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego dla Dzieci w Piszkowicach, prowadzonego przez niepokalanki. Na swojej stronie zamieścili listę najbardziej potrzebnych artykułów, wśród których dominowały środki higieny osobistej, czystości czy długoterminowa żywność. Postanowiliśmy im pomóc. Zwłaszcza, że uśmiech dziecka jest dla nas czymś szczególnym i wyjątkowym. Zbiórka, którą rozpoczęliśmy w połowie listopada, zakończyła się na długo przed świętami ogromnym sukcesem. Do naszej akcji włączyły się całe szkoły podstawowe w Ząbkowicach Śl. (SP 1 i SP 3), pracownicy Orlenu w Ząbkowicach Śl. oraz osoby prywatne - wymienia Barbara Deryło, inicjatorka.
Wraz z trójką przyjaciół jest wdzięczna wszystkim, którzy odpowiedzieli na apel zamieszczony w mediach społecznościowych i okazali dobre serce.
Dary zostały przekazane 7 grudnia przez "pomocników Św. Mikołaja” w policyjnych mundurach. Możliwość zdania im pytania, przymierzenia policyjnej czapki czy wejścia do radiowozu dały dzieciom dużo radości.
- Widząc ich reakcję, uświadomiłam sobie, jak wielkie mam szczęście i powinnam doceniać to, co mam. A do tego, jeśli to możliwe, takimi gestami sprawiać radość innym. Tak niewiele trzeba, żeby kogoś uszczęśliwić - zauważa Katarzyna Iwanciów, jedna ze współorganizatorek zbiórki.