Od tradycyjnego wręczenia prezentów rozpoczęła się historia świdnickiej Fundacji "Ut unum sint". Od prawie 40 lat pomaga dzieciom radośnie przeżyć święta.
O początkach opowiada Danuta Capek, która jest związana z inicjatywą od początku. - W grudniu 1984 r. w gronie gromadzących się przy kościele osób ktoś zaproponował, żeby w ramach integracji przygotować sobie prezenty na św. Mikołaja. Ktoś inny natomiast zaproponował, żeby zamiast sobie nawzajem, wspólnie przygotować upominki dla kogoś z zewnątrz, kto potrzebuje pomocy. Jedna z uczestniczek była nauczycielką i przyniosła nam listę dzieci z ubogich rodzin. Przygotowaliśmy im paczki, choć to nie było wówczas takie proste, bo trudno było z dostępnością wielu produktów. Ale udało się wszystko zorganizować, nawet strój św. Mikołaja, który włożył jeden z nas - wspomina dyrektor przedszkola prowadzonego przez fundację.
Mówi też o radości zaskoczonych dzieci, warunkach ich życia oraz o satysfakcji, którą przyniosła ofiarodawcom dobroczynna działalność. Po niej usiedli wspólnie i zaczęli się zastanawiać nad tym, co robić dalej. Nie chcieli poprzestać na tej jednorazowej akcji, bo widzieli, jak bardzo ich pomoc jest tym dzieciom potrzebna. Postanowili więc im towarzyszyć na co dzień.
W latach 90. XX w. spontaniczna działalność zaczęła się formalizować. Dolnośląskie Zakłady Białoskórnicze "Renifer" podarowały nowo powstałej fundacji świetlicę na pl. Ludowym po dawnej bibliotece, gdzie dzieci mogły spędzać popołudnia. Członkowie ruchu Komunia i Wyzwolenie pełnili dyżury nie tylko przy pomaganiu dzieciom i opiekowaniu się nimi, ale i w kuchni, gdzie wydawano im posiłki. Pierwszą odpowiedzialną za całość została właśnie D. Capek.
Dodaje, że po dwóch latach musieli zmienić miejsce, bo sąsiadom przeszkadzało głośne zachowanie dzieci. I tak trafili tam, gdzie obecnie znajduje się siedziba fundacji. Do dziś prowadzą tam swoją działalność: przedszkole, świetlicę, hostel dla trzech rodzin w kryzysowej sytuacji. Ze względu na pandemię niektóre ich działania były ograniczone. Dlatego wrócili do korzeni i znów wolontariusze odwiedzali w domach dzieci, które potrzebują pomocy. Po zakończeniu restrykcji sanitarnych przyszedł też czas na kolejne spotkania ze św. Mikołajem, jak to, które odbyło się 6 grudnia. Nie przestają też marzyć, choćby o boisku, na którym dzieci będą mogły bezpiecznie się bawić.