Mniszka klaryska przed wstąpieniem do klasztoru wraz z mężem wychowywała osierocone dzieci. Gdy owdowiała, wróciła do pragnienia z młodości.
Przypominał o tym w czasie Mszy św. pogrzebowej 19 grudnia w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego bp Ignacy Dec.
- Mając 19 lat, wyszła za mąż za starszego od siebie o 14 lat Jana Czyżyckiego i zamieszkała w Ujanowicach. Włączała się czynnie w życie parafii. Należała do Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary, Żywego Różańca, Krucjaty Eucharystycznej. W ramach działalności Pomocników Parafialnych opiekowała się ubogimi i chorymi. Nie mając własnych dzieci, najpierw wzięła pod opiekę chłopca Jakuba Puchala z rodziny męża, a kiedy ich opuścił, przygarnęła Stanisława Gołębia ze swej rodziny. Cała rodzina przeżyła wielką tragedię, kiedy Stasio zginął w lesie przygnieciony przez drzewo podczas wycinki. Następnie Janina podjęła się opieki nad niespełna rocznym Jackiem - siostrzeńcem osieroconym przez jej rodzoną siostrę Teresę. Kiedy mały Jacek podrósł na tyle, że mógł wrócić do rodzonego ojca, a mąż Jan zmarł, Janina wróciła do myśli z młodości o wstąpieniu do zakonu. Proboszcz rodzinnej parafii, zmarły w opinii świętości ks. Bernardyn Dziedziak, skierował ją do klasztoru Franciszkanek Najświętszego Sakramentu (dawna nazwa Klarysek od Wieczystej Adoracji), w którym od wielu lat przebywała jego rodzona siostra. Janina nie zastanawiała się długo. Opiekę nad gospodarstwem powierzyła bratu Władysławowi i wybrała się do Ząbkowic Śląskich - mówił biskup senior.
Próg klauzury przekroczyła 14 czerwca 1972 r., a już rok później na obłóczynach 19 marca 1973 r. otrzymała imię s. Maria Maksymiliana od Niepokalanej, które "wyprorokował" jej rodzony brat Władysław, gdy odprowadzał ją na pociąg, kiedy wyjeżdżała do Ząbkowic. Pierwsze śluby zakonne złożyła 3 maja 1975 r., a wieczyste - 29 kwietnia 1980 roku.
- W klasztorze ofiarnie podejmowała różne trudne obowiązki. Najdłużej, ponad 20 lat, była szafarką i troszczyła się o gromadzenie zapasów dla wspólnoty zakonnej. Na całą okolicę były znane jej niepowtarzalne w smaku babki piaskowe i drożdżowe bułeczki. W sposób szczególny ukochała jednak życie modlitwy w klauzurze, której starała się nie opuszczać za wszelką cenę. Nawet poważne choroby leczyła domowymi, ale skutecznymi sposobami, byleby tylko uniknąć konieczności udania się do lekarza. Zawsze zadziwiała niesamowitą pamięcią. Recytowała wielostrofowe wiersze religijne i patriotyczne, których nauczyła się w młodości. Sama również układała okolicznościowe poezje na różne zakonne uroczystości. Przebijała z nich głęboka wiara s. Maksymiliany, jej ukochanie woli Bożej wyrażonej przez polecenia przełożonych oraz szczera miłości do ojczyzny - wspominał bp Dec.
Wraz z nim zmarłą klaryskę żegnali zaprzyjaźnieni księża, rodzina i wierni ząbkowickiej parafii.
Śp. s. Maksymiliana od Niepokalanej (Janina Czyżycka z d. Gołąb) urodziła się 23 grudnia 1927 r. w Beskidzie Wyspowym, we wsi Żmiąca, w góralskiej chacie Katarzyny i Walentego Gołąb. Rodzina od lat 60. XVIII w. żyła na „Gołej Górze". Dom rodzinny ukryty wysoko w górach stał się miejscem schronienia dla uciekinierów z powstania warszawskiego, polskich partyzantów, rodzin żydowskich, ale również dla prostych żołnierzy niemieckich uciekających przez Armią Czerwoną. Widząc tę dobroć, w sercu Janiny pojawiło się po raz pierwszy pragnienie o poświęceniu się Bogu. Kiedy jednak tato zmarł podczas wojny, cały ciężar prowadzenia gospodarstwa spoczął na mamie, której od najmłodszych lat pomagała Janina, podejmując wszelkie, czasami bardzo ciężkie prace. Nie inaczej było w dorosłym życiu. Najpierw jako żona, a od 45. roku życia jako mniszka zawsze angażowała się w pracę. Z biegiem lat ubywało jej jednak sił fizycznych, dlatego składała codzienny dar modlitwy i cierpienia z właściwą sobie prostotą serca i trzeźwością umysłu. Codziennie uczestniczyła we Mszy św. i spieszyła, kiedy tylko mogła, na adorację Najświętszego Sakramentu. Jeszcze w ostatnim dniu życia wzięła udział w Eucharystii i przyjęła Komunię św. Zasnęła w Panu wieczorem 14 grudnia 2022 r.