O zbliżającej się jubileuszowej wędrówce do Częstochowy i wzruszeniu, jakie mu towarzyszy przy spotkaniu z pątnikami, mówi bp Marek Mendyk.
Ks. Przemysław Pojasek: W tym roku już po raz dwudziesty wyruszy Piesza Pielgrzymka Diecezji Świdnickiej na Jasną Górę. Jubileusz skłania do refleksji nad tą formą pobożności. Z czym ona kojarzy się Księdzu Biskupowi?
Bp Marek Mendyk: To zaproszenie do wejścia w grono uczniów Jezusa. Do szkoły, gdzie On sam jest nauczycielem, mistrzem i przewodnikiem.
Oczywiście ta droga trwa przez całe życie, ale zmierzanie do ważnych świętych miejsc jest szczególną formą kroczenia za Chrystusem. Wsłuchując się w to, co mówi do mnie przez swoje słowo, uczestniczymy w prawdziwej szkole wiary. Jest to więc czas mocnego doświadczenia Pana Boga. Zwłaszcza, gdy mierzymy się z trudem wędrówki, zmęczeniem czy nieprzychylną pogodą. Wtedy wiara staje się mocniejsza. Sprawdza się też nasza motywacja. Często są to szlachetne pobudki, jak pragnienie nawrócenia czy modlitwa o zdrowie dla bliskich osób. Zdarza się także, że młodzi ludzie idąc do Częstochowy, szukają drogi swojego powołania, podpowiedzi, w którym kierunku mają pójść.
Czy zatem pielgrzymka to przede wszystkim propozycja dla młodych?
To dobre miejsce dla wszystkich. Dla młodych, rodzin i małżeństw. Zawsze mnie buduje widok rodziców prowadzących wózki z dziećmi na przedzie kolumny, którzy uczą swoje pociechy pielgrzymowania. Dla wielu to też czas, kiedy odkrywają siebie i swoje możliwości fizyczne do przetrzymania bólu, który się pojawia. Czas zawierania nowych przyjaźni, znajomości, poznawania innego spojrzenia na świat, na Kościół. Zawsze z pielgrzymowaniem związane są piękne doświadczenia, a jeśli pojawia się jakiś trud, to po pielgrzymce okazuje się, że był po coś.
O Częstochowie mówi się, że to duchowa stolica Polski. Dlaczego naród tak chętnie tam podąża?
Jasna Góra to wyjątkowe miejsce, w którym czci się Matkę Najświętszą. Ale zawsze droga do Maryi jest drogą do Jezusa. Zobaczmy, że na wielu wizerunkach Maryja trzyma Dzieciątko, a drugą ręką wskazuje na Nie. Na pątniczym szlaku idziemy więc do Maryi, ale i do Jezusa. Podobnie rzecz ma się z innymi sanktuariami, czy to św. Józefa, czy innych świętych. Zawsze zmierzamy tam ze względu na Chrystusa.
W tym roku wyruszymy na pątniczy szlak z dziękczynieniem i hasłem „Chwalę Ciebie, Panie”. Za co po 20 latach pielgrzymowania możemy dziękować?
Właściwie to całe nasze życie powinno być jednym wielkim chwaleniem Pana Boga za to, że nas stworzył, odkupił. Za to, że z nami jest „po wszystkie dni aż do skończenia świata”. Jest więc nieskończona ilość powodów, by w drodze na Jasną Górę dziękować. Także z tytułu zbliżającego się jubileuszu 20-lecia diecezji.
Co Ksiądz Biskup czuje, gdy ostatniego dnia spotyka się z pątnikami w Częstochowie?
Witając ich na jasnogórskich wałach, zawsze czuję wzruszenie i radość z powodu wiary, którą widać w tych ludziach mimo zmęczenia. Buduje widok młodych i starszych, którzy chcą dać z siebie coś więcej. Nierzadko czuję też wyrzut sumienia, że są ode mnie lepsi w gotowości na poświęcenie, ofiarę ze względu na Pana Boga. To ludzie, którzy na pielgrzymi szlak zabierają ze sobą różne ważne sprawy. Modlą się o gorliwość, powołania, za Kościół, także ten nasz lokalny. W tych wszystkich intencjach ponoszą trud, za co jako biskup jestem im bardzo wdzięczny. Chciałbym, by zawsze była to jak największa rzesza ludzi, którym leży na sercu dobro Chrystusowej owczarni.
Tendencja jest jednak odwrotna. Z roku na rok obserwujemy spadek zainteresowania. Jak widzi Ksiądz Biskup przyszłość świdnickiej pielgrzymki?
Nie wiemy, czy za kilka, kilkanaście lat będą jeszcze ludzie chętni do pielgrzymowania. Kiedy patrzymy na 2000 lat chrześcijaństwa, widzimy, że bywały okresy wzmożonego pielgrzymowania, ale i takie, w których nieliczne grupy zmierzały do miejsc świętych. Przypomina to sinusoidę, dlatego się nie martwmy. Zostawmy to Duchowi Świętemu.
A co z tymi, którzy nie mogą fizycznie w niej uczestniczyć?
Muszę powiedzieć, że nie do przecenienia są pątnicy duchowi. Zwłaszcza, gdy chodzi o ludzi przykutych do łóżka. Modląc się w duchowej łączności z wędrującymi na Jasną Górę, dają im ogromne wsparcie, które nieraz niemal namacalnie czują idący. Wielu z nich mówi, że nie daliby rady przejść ponad 300 km, gdyby nie modlitewne zaplecze w domach, parafiach, wspólnotach. Zachęcam, by takich grup było jak najwięcej w całej diecezji, ale i poza jej granicami.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się