Swoją postawą zapalała do służby potrzebującym nie tylko młodsze elżbietanki, ale też członków swej rodziny, którzy widzieli w niej anioła.
Mówiła o tym pani Gabriela, która w czasie uroczystości pogrzebowych zdecydowała się zabrać głos.
Żegnając ciocię, wspominała nie tylko jej opowieści o zmarłych członkach rodziny, ale i jej dobroć. – Uczyłaś nas miłości miłosiernej do drugiego człowieka. Swoją postawą i pracą jako pielęgniarka pokazałaś, jak bardzo liczą się dla ciebie inni. Urodziłaś się 2 października, w święto Aniołów Stróżów, i dla nas zawsze pozostaniesz takim aniołem – deklarowała, dziękując przybyłym za obecność.
Do ofiarnej służby s. Marii Benedykty Kamińskiej odniósł się również o. Mirosław Grakowicz CSsR, który 23 marca przewodniczył Mszy żałobnej w bardzkim sanktuarium Matki Bożej Strażniczki Wiary. – Życie zakonne, które przed laty wybrała s. Benedykta, było ubogacone pięknym elżbietańskim charyzmatem wychodzenia do człowieka, który potrzebuje pomocy. Pochylała się na nim tak, jak robiły to założycielki zgromadzenia z bł. Marią Luizą Merkert na czele, troszcząc się o chorych, żyjących często w skromnych, a nawet bardzo trudnych warunkach. To wsparcie możemy porównać do tego, co zrobiła Matka Najświętsza, kiedy poszła z pośpiechem do krewnej Elżbiety. Od niej s. Benedykta uczyła się gotowości do służby, pochylenia nad drugim ze świadomością, że jest on wspaniałym dziełem Boga, kimś niepowtarzalnym, nawet gdy staje się bardzo trudny i nieznośny – przekonywał redemptorysta, przypominając słowa Jezusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Dodał, że właśnie w taki sposób patrzyła na swoich podopiecznych zmarła elżbietanka, która od 2009 r. prowadziła w Bardzie Dom Opieki.
Więcej o tym czasie powiedziała wikaria prowincji wrocławskiej. – Już po czterech latach, kiedy jego działalność bardziej się rozwinęła, siostra Benedykta w 2009 r. otrzymała nominację na kierowniczkę tego dzieła i pełniła tę funkcję do 2015 r. Równocześnie była przełożoną w tutejszej wspólnocie sióstr. Kiedy przeszła na zasłużoną emeryturę, próbowała jeszcze pomagać, ale stan jej zdrowia stale się pogarszał. Mimo starań tutejszych elżbietanek i opieki medycznej cierpienia stawały się coraz bardziej dotkliwe. Siostra Benedykta w duchu żywej wiary przyjmowała to, co było bolesne. Modlitwą ogarniała sprawy Kościoła, zgromadzenia i swoich bliskich. Pod koniec stycznia została przeniesiona na oddział Domu Opieki, który przed laty budowała. Tam odeszła 21 marca 2023 roku – relacjonowała s. Ignacja Lamcha.
Przypomniała, że Gertruda Kamińska przyszła na świat 2 października 1940 r. w miejscowości Skarlin (woj. olsztyńskie) jako córka Bolesława i Anny z d. Zabłockiej. W młodości pomagała rodzicom w pracach domowych, a po śmierci taty opiekowała się chorą mamą. Już wówczas odczuwała pragnienie poświęcenia życia Bogu, więc kiedy osiągnęła pełnoletność, 30 maja 1959 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. W nowicjacie, który rozpoczęła 27 czerwca 1963 r., otrzymała imię zakonne Maria Benedykta. Rok później złożyła pierwszą profesję, a 10 października 1969 r. – śluby wieczyste. W zakonie ukończyła dwuletnią Szkołę Asystentek Pielęgniarstwa, a następnie Państwową Szkołę Medyczną. Przez lata służyła ludziom chorym w Nowogrodźcu, Miłkowie, Bardzie i Dzierżoniowie. W 2005 r. wróciła do Barda, gdzie zajęła się współtworzeniem Domu Opieki, z którego w ostatnich tygodniach swego życia sama musiała skorzystać.
– Pamiętam s. Benedyktę jeszcze z czasów, gdy opiekowała się moją chorą mamą. Mimo uciążliwych dolegliwości mamy nigdy nie okazywała zniecierpliwienia czy irytacji. Widać było, że to, co robiła, było dla niej ważne i przynosiło wewnętrzną radość. Mam nadzieję, że za ten trud Pan Bóg jej wynagrodzi. Będę się o to modlić – podkreśla Teresa, uczestniczka pogrzebu.
Modlitwę w liście kondolencyjnym obiecał również Krzysztof Żegański, burmistrz Barda, który nie mógł być obecny. Dziękował zmarłej siostrze za jej wieloletnią pracę na terenie miasta.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się