Na podstawie rozbudowanej liturgii słowa biskup świdnicki Marek Mendyk przekonywał zebranych w świdnickiej świątyni wiernych i duchownych, że zawsze po dniach ciemności, bólu, cierpienia, samotności i opuszczenia przychodzi zmartwychwstanie.
Refleksję w Wigilię Paschalną zaczął od opisu stworzenia świata. Zauważył, że największym problemem człowieka jest to, żeby uznał że jest stworzony.
- Człowiek nie chce być stworzony, człowiek chce być stworzycielem. Człowiek bawi się w stwórcę. Nasza najwyższa godność bierze się z tego, że jesteśmy stworzeni - stworzeni na obraz i podobieństwo Boga samego. Ile razy uciekamy od faktu, że jesteśmy stworzeni tyle razy doprowadzamy siebie do sytuacji samobójstwa. Bo wielka godność nasza bierze się właśnie stąd, że zostaliśmy stworzeni. I to stworzenie jest dobre, bo wszystko co stworzył Bóg jest bardzo dobre. A człowiek pośród stworzeń jest koroną stworzenia, bo został stworzony na obraz i podobieństwo Boga samego - zaznaczył.
Śledząc kolejno losy Abrahama i Mojżesza, podkreślał, że choć Żydzi widzieli całą masę cudów jakich Pan Bóg dokonywał, bali się Mu zaufać w czasie wędrówki.
- Kiedy stanęli nad Morzem Czerwonym Bóg im powiedział, że ta woda się rozstąpi. Pójdziecie? Wejdziecie w taką wodę, zaryzykujecie dla mnie, podejmiecie taką decyzję? Siostry i Bracia! To jest decyzja tej nocy, paschalnej nocy. Czy stać nas na to, by zaryzykować dla Boga? Zaufać wbrew wszelkim logicznym ustaleniom? - pytał biskup.
Wyjaśniał, że kolejne czytania z proroków: Izajasza, Jeremiasza, Barucha, Ezechiela przedstawiają obietnice, które się spełniają w Chrystusie.
- One mówią w jaki sposób Bóg dociera do człowieka kiedy ten jest na wygnaniu. Tym środkiem poprzez który Bóg dociera do człowieka jest Słowo Boże: ono jest stwórcze, ono nie wraca do Boga bezpowrotnie; ono zbawia, leczy, przywraca nadzieję, daje siły, wyzwala… Jest źródłem szczęścia. Postawmy sobie teraz ważne pytanie - paschalne pytanie: czy ja słucham tego co mówi do mnie Bóg? Czy mam dostęp do Bożego słowa?, mam Biblię w domu, ale czy coś z tego wynika? - kontynuował bp Mendyk.
Na koniec nawiązał też do czytań z Nowego Testamentu i Ewangelii, która tego dnia opisuje kobiety, które przyszły do grobu, by namaścić ciało Jezusa.
- Dzięki aniołowi przypominają sobie, że Jezus wielokrotnie zapowiadał swoją mękę i śmierć, ale też zapowiadał swoje zmartwychwstanie. Zaczynają widzieć tę haniebną śmierć zupełnie w innym świetle. Powoli uświadamiają sobie, że Jezus musiał umrzeć, aby do końca wypełnić swoje dzieło zbawienia świata, ale śmierć Go nie pokonała. Uwierzyły, że Jezus rzeczywiście zmartwychwstał, ale swego nowego doświadczenia nie zachowały wyłącznie dla siebie. Natychmiast udały się do Jedenastu (bo Judasza już nie było, Judasz się powiesił) i opowiedziały im o spotkaniu z aniołami. Radość ze zmartwychwstania jest tak wielka, że każdy czuje potrzebę dzielenia się nią z innymi - przekonywał zachęcając do podobnej postawy.
Dodał, że z Bogiem zawsze po dniach ciemności, bólu, cierpienia, samotności i opuszczenia przez najbliższych przychodzi dzień Zmartwychwstania, dzień pełen nadziei, światła, ufności, radości.
Na zakończenie liturgii wraz z zebranym Ludem Bożym udał się w procesji rezurekcyjnej wokół placu św. Jana Pawła II.