Nowy numer 39/2023 Archiwum

Ich sukcesem jest miłość

Młodzi aktorzy zaprosili widzów w głąb mórz i oceanów na spotkanie z Małą Syrenką. Pośród fal i wodorostów zaroiło się od rybek, rekinków, krewetek, meduz i innych morskich stworzeń. Nad wszystkim królował uśmiechnięty od ucha do ucha król Tryton.

Rozpoczęło się ostrzeżeniem: – Jak głosi legenda, syreny wabiły swoim przepięknym głosem marynarzy, którzy żeglując po morzu, płynęli za ich głosem, a potem ginęli bezpowrotnie w morskiej głębinie i nikt już ich nigdy nie widział – mówiła z porozumiewawczym uśmiechem Joanna Pruszyńska.

W Niepublicznej Szkole Podstawowej Specjalnej w Piszkowicach jest logopedą. Jest też autorką scenariusza do przedstawienia, które z okazji Dnia Dziecka pracownicy szkoły i Ośrodka Rewalidacyjno-Wychowawczego od dłuższego czasu przygotowywali wraz z dziećmi.

Ostrzeżenie okazało się nieskuteczne. Dzieci wciągnęły niczego nieświadomych widzów w świat zupełnie dla nich nieznany, w którym z kolei one – dzieci z niepełnosprawnością – czują się jak ryba w wodzie. Jest to świat bezinteresownej i bezwarunkowej miłości. Dla widzów, poruszonych do głębi, starających się nie utonąć w morzu łez wzruszenia, to ostrzeżenie mogłoby być tak naprawdę życzeniem – aby tak już zostało. W Piszkowicach jest to bowiem codzienność.

Głębia miłości

Adaś z impetem wjeżdża na specjalnie przygotowanej platformie, która do złudzenia przypomina statek. Szkwał wyrzucił go za burtę, ale przed zatonięciem uratowała go Kasia. Tak zaczyna się historia miłości Księcia i Małej Syrenki. W oryginale cała historia kończy się tragicznie, ale w Piszkowicach nic nie mogło stanąć na przeszkodzie – ani wielkie fale, ani przeciwności losu – aby na końcu wygrała miłość. Widzowie zobaczyli nie tylko inscenizację, ale prawdę o dzieciach, którym być może brakuje wiele, ale jednego mają pod dostatkiem – miłości.

– Jesteśmy pod wrażeniem, tym bardziej że znamy historie tych dzieci, a zapewniam, że niektóre z nich nie są wesołe. Słuchając wprost anielskiego głosu Kasi, która była Małą Syrenką i nauczyła się na pamięć czterech piosenek, byłyśmy bardzo poruszone. Wszystkie nasze dzieci, jeśli tylko mają taką możliwość, chcą śpiewać i występować, niekiedy nawet ze sobą rywalizują. To jest zupełnie normalne, wszystkie chcą być zauważone, jak każdy z nas – mówi Joanna i dodaje, że w ciągu roku przygotowują kilka takich przedstawień, które są świetnym treningiem społecznym dla dzieci, ale też pokazują, jak wielki potencjał w nich drzemie. – Zakończenie naszej historii jest szczęśliwe, ponieważ mamy tutaj szczęśliwe dzieci. One mają ogromne pokłady miłości. Głębia ich uczuć jest jak głębia oceanu, do którego zaprosiliśmy widzów. Spektakl jak najbardziej to oddał.

Skarby Piszkowic

Potwierdza to Barbara, mama Szymonka, który w przedstawieniu wcielił się w rolę krewetki. – To jest jedna wielka bezwarunkowa miłość. On ma w sobie tyle dobra i bezinteresownie się nim dzieli – mówi mama chłopca, który do szkoły w Piszkowicach uczęszcza od roku. – Ten dzień był dla nas wyjątkowy. Ale wszystkie pozostałe też są wesołe. Pracują tutaj cudowne panie, które są bardzo zaangażowane i wkładają całe serce w opiekę nad dziećmi – dodaje. Rozwój, jaki dokonał się w tym czasie, jest dla jego rodziców niewiarygodny. – Nasz syn od roku robi ogromne postępy. Zaczął jeść samodzielnie, zaczął też powtarzać dużo słów – mówi Marcin, ojciec chłopca. Barbara dodaje, że ich syn zaczął łapać coraz lepszy kontakt z rówieśnikami, a do szkoły idzie zadowolony i wraca uśmiechnięty. Uczy się coraz większej samodzielności, coraz bardziej dostrzega też świat wokół siebie. – Szymon zaczął zauważać kwiatki i uwielbia je wąchać – mówi z dumą mama. Bo każdy ma inną miarę sukcesu. – Każde dziecko jest inne, ale po dostosowaniu wymagań wszystkie mogą odnieść w życiu swój mały sukces. Nam zależy na tym, aby nasz syn był jak najbardziej samodzielny w życiu. I szczęśliwy – dodaje.

Nie udałoby się to bez ogromnej pracy i wysiłku całego personelu, a przede wszystkim sióstr ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, które swoją opieką obejmują około 80 dzieci w trzech placówkach: Zakładzie Leczniczo-Opiekuńczym dla Dzieci, Niepublicznej Szkole Podstawowej Specjalnej i Ośrodku Rewalidacyjno-Wychowawczym. – Oglądając spektakl, myślałam o tym, że te dzieci są skarbem tego domu. Bez nich nie miałby on racji istnienia – podsumowuje s. Justyna Wojcieszak, dyrektorka Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast