Nowy numer 39/2023 Archiwum

Plan na maksa

O zaproszeniu Pana Boga, pierwszych oznakach powołania i Bożych młynach mówi ks. Piotr Gołuch, diecezjalny duszpasterz powołań i opiekun roku propedeutycznego w Świdnicy.

Kamil Gąszowski: Wyobraźmy sobie, że przychodzi do mnie 10-letni syn i mówi, że chce zostać księdzem. Co robić?

ks. Piotr Gołuch: (śmiech) Powiedzieć mu, że to świetny pomysł. Zachęcić, aby starał się żyć z Panem Bogiem i pielęgnował w sobie tę myśl.

Trzeba wspierać, ale nie trzymać się sztywno tego, że jeśli tak powiedział, to do końca świata musi się tego trzymać. Rozmawiałem nieraz z klerykami o początkach ich powołania i często to był właśnie taki moment. Świetne są pierwsze bodźce, pierwsze oznaki powołania. Trzeba jednak czasu, żeby je zweryfikować i pogłębić. Decyzji życiowych nie podejmuje się na podstawie tego, co człowiek poczuł w wieku 10 lat. Ale te pierwsze bodźce są niesamowicie ważne. Warto je cenić, iść za nimi i je pielęgnować. Zarówno w wieku 10, jak i 18 lat.

Kandydaci, którzy w tym roku przyjdą do seminarium, zostaną wyświęceni najwcześniej za siedem lat. Czy można przewidzieć, w jakim świecie będą pracować?

Nie do końca jest tak, że mamy obowiązek przewidzieć wszystko. Podstawą i tym, z czym jako księża powinniśmy iść do świata, jest Ewangelia. Ona jest uniwersalna. Wymaga zażyłości z Panem Bogiem i bycia świadkiem, który idzie w Jego imieniu, ale służba ludziom jest niezależna od okoliczności. Podstawą jest, aby mieć tożsamość tego, kto niesie Chrystusa światu. Seminarium nie jest końcem naszej formacji. Cały czas musimy się rozwijać i szukać nowych dróg dla siebie w kapłaństwie i byciu z Panem Bogiem. Wciąż być gotowym na to, co dzieje się dookoła. Taki, jaki jestem, muszę odnaleźć się w rzeczywistości wśród ludzi, do których jestem posłany. Moim zadaniem jest zaniesienie im Chrystusa, ale jak to zrobię, zależy od mojej współpracy z łaską.

Jest takie słynne i wygodne powiedzenie, że młyny Boże mielą powoli. Często podejmujemy refleksję nad rzeczywistością, która minęła…

Akurat w przestrzeni formacji seminaryjnej doświadczamy wielkiego poruszenia. To jest wyjście z zastałego porządku i przyzwyczajenia, że skoro zawsze tak było, to nie można nic zmienić. Oczywiście, pewne normy i zasady pozostają aktualne. Obecnie doświadczamy wielkich zmian i niesamowitej dynamiki niespotykanej w Kościele. W 2016 r. Ojciec Święty wprowadził nowe normy dotyczące formacji. W Polsce zostały one zaadaptowane rok temu i już od ubiegłego roku w Świdnicy staramy się przestawiać na nowe tory. Pojawił się etap propedeutyczny, czyli rok wstępny, przejściowy. Cały program nauczania uwzględnia coraz bardziej to, co nazywamy naukami o człowieku. Powszechnie traktuje się seminarium wyłącznie jako przestrzeń formacji duchowej, a okazuje się, że dzieje się w nim o wiele więcej. Wprowadzamy coraz więcej elementów, które wspomagają tę formację, ponieważ najpierw trzeba zbudować fundamenty, zająć się formacją ludzką. Sukcesem jest to, że ten dodatkowy rok nie jest uważany za stratę czasu przez nikogo, kto go kończy. Na początku była taka obawa, że wydłużenie formacji do siedmiu lat będzie zniechęcające. Okazało się jednak bardzo wartościowe i potrzebne.

Jak zachęcić tych, którzy słyszą głos powołania, ale nie mają odwagi, aby za nim pójść?

Nasze działania powołaniowe są dodatkiem. Najczęściej przeważa opinia o swoim księdzu, jego dobry przykład, ale też jego zachęta, zaproszenie do seminarium. W kontekście powołań myślę, że potrzeba nam mocnych, dobrych rodzin i ich świadectwa wiary. Dlatego dużo modlę się za rodziny i o taką modlitwę proszę – za powołanych, którzy boją się podjąć decyzję, i za rodziny, aby były miejscem, w którym rosną superludzie. Powołanie jest zaproszeniem, w którym Pan Bóg mówi: „Znam ciebie, od kiedy cię stworzyłem. Wiem, co jest w twoim sercu. Jeśli czujesz powołanie, to moje zaproszenie wymaga odpowiedzi”. Warto odpowiedzieć Temu, który zna mnie najlepiej na świecie. Który wie dokładnie, co lubię, czego się boję, co jest we mnie piękne, a co słabe. On chce mnie w tym wesprzeć. Pan Bóg powołuje w wolności. Jego działanie nigdy nie jest przemocowe. On do niczego nie przymusza, ale zaprasza. To jest obietnica Pana Boga, dlatego warto odważyć się i spróbować. On naprawdę wie, jaki jest plan maks na moje i twoje życie. •

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast