W uroczystość Wszystkich Świętych biskup świdnicki Marek Mendyk przewodniczył Mszy św. w rodzinnej Głuszycy. Zachęcał na niej do budowania relacji z mieszkańcami nieba.
Homilię rozpoczął od stwierdzenia, że w życiu wszyscy potrzebujemy przyjaciół, tych ziemskich i tych niebiańskich. - Dzisiaj uświadamiamy sobie, że w niebie są święci, którzy o nas pamiętają, którzy nas wspomagają i na których możemy liczyć. To właśnie oni wstawiają się za nami, gdy ślemy do Boga nasze przeprosiny, dziękczynienia i prośby. Modlimy się za pośrednictwem różnych świętych, przede wszystkim za przyczyną Matki Najświętszej, która jest Królową Wszystkich Świętych i stoi na czele wszystkich zbawionych - podkreślał pasterz diecezji.
Powołując się na fragment Ewangelii przypominający kazanie na górze, zwrócił uwagę, że Jezus daje każdemu prawo zbliżania się do siebie, bo Bóg jest Bogiem głodnych, strapionych, samotnych czy smutnych. - Bóg nie stoi z boku i nie obserwuje jak kontroler, nie przygląda się, aby osądzić i potępić. Bóg jest obok człowieka w jego bólu, smutku, żałobie i bezradności. Obecność Boga jest obecnością bliską i pełną miłości. Jest to obecność, która daje życie, i to daje je na zawsze. Nasz Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych - przekonywał bp Mendyk.
Dalej wyjaśniał, że Bóg kocha każdego konkretnego człowieka, dlatego powołuje wszystkich do życia wiecznego. To Jego odwieczna miłość sprawiła, że zaistnieliśmy i towarzyszy człowiekowi w każdym momencie życia.
Na koniec jeszcze raz zachęcał, by stojąc nad grobami bliskich, pamiętać, że oni żyją, bo zostali powołani do istnienia przez Boga w Jego odwiecznej miłości, bo Chrystus przez swoją śmierć na krzyżu przeprowadził ich przez bramę do nowego życia.