Niektórzy dziwią się, jak można pracować w takim miejscu. A oni czują się tutaj jak w rodzinie.
To miejsce tętni życiem, które ma inny rytm niż to pędzące za oknami zakładu. Ma też swoje własne tempo – nie ucieka przez palce, ale jest z godnością celebrowane. Życie w budynku przy ulicy Słowiańskiej jest jak uśmiech pani Danusi, kiedyś dyrektorki szkoły. Ciepły, serdeczny, przyjazny i ufny, a zarazem nostalgiczny, spowity jakby tęsknotą i trudnym do określenia niepokojem. Uśmiech, za którym kryją się całe jej życie i obecne cierpienie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.