Na parapecie kilka ołówków, nożyczki, skrawki metalu, puste tubki po kleju. Za oknem karmnik, do którego radośnie przylatują sikorki. To warsztat 94-letniego Maksymiliana Wnęka.
Maluje obrazy, reperuje figury, tworzy oryginalne kwiaty z aluminium. – Z rana modlitwa, śniadanie, zakupy, a potem praca – mówi pan Maksymilian. Zimą przyniesie jeszcze wiaderko węgla, mijając na korytarzu swoje obrazy, powieszone na ścianach. Dzięki niemu sąsiedzi mieszkają niczym w galerii sztuki.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.