W Środę Popielcową Mszy św. w świdnickiej katedrze przewodniczył pasterz diecezji. W homilii pytał o wielkość czasu przygotowania paschalnego.
Rozważania biskup świdnicki Marek Mendyk rozpoczął od przypomnienia, że pokutny charakter tego okresu jest dla większości bliski i zrozumiały.
- Mamy niejako wpojone, że Wielki Post jest czasem wyrzeczeń i umartwień, że odmawiamy sobie czegoś, pościmy, czynimy różne postanowienia, uczestniczymy w szczególnych wielkopostnych nabożeństwach, takich jak: Droga Krzyżowa czy Gorzkie Żale. Liturgia i obrzęd posypania głów popiołem w Środę Popielcową wymownie świadczą o pokutnym wymiarze tego dnia i o tym, że wchodzimy w taki właśnie czas życia Kościoła - podkreślał.
Dalej mówił o umartwieniach, które mają ogromne znaczenie w rozwoju osobowości człowieka, zwłaszcza chrześcijanina. Nie służą lepszemu samopoczuciu czy osiągnięciu własnego celu, ale mają być traktowane jako środki do wyrażenia jedności z cierpiącym Jezusem i pomoc przy wejściu w postawę pokory, prostoty, akceptacji przemijalności. Ma to pomóc lepiej odkrywać sens i wartość tego, kim są chrześcijanie i na czym powinni budować swoje życie.
- Rozpoczęliśmy czas Wielkiego Postu. Dlaczego wielki? Czy dlatego, że trwa aż 40 dni? A może wielki ze względu na znaczenie tego czasu - dla naszego życia, dla naszego rozwoju, dla naszego szczęścia? „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia” - słyszeliśmy w drugim czytaniu. Jest to więc czas upragniony, czas zbawienia, czas ważny, konieczny dla naszego rozwoju - wyjaśniał bp Mendyk.
Zachęcał, by podejmując różne formy wyrzeczeń, zawsze mieć na uwadze cel.
- W głębokim sensie to słowo wyrzeczenie, ograniczenie jest jakąś drogą do celu. Nie pokutujemy przecież dla pokuty, nie ograniczamy się tylko dla samych ograniczeń, ale dla większego celu. Jaki to cel? Ograniczamy to, co osłabia nasze życie, utrudnia nam rozumieć głębiej sens życia, pełnię życia. Pamiętajmy, że wolą Boga jest, abyśmy żyli w pełni, abyśmy byli szczęśliwi, abyśmy żyli pełnią życia - zaznaczył biskup.
Na koniec posługując się słowami papieża Franciszka, przekonywał, że człowiek jest szczęśliwy, osiąga szczęście, kiedy jego życie „wypełnione jest twarzami i imionami”.
- Człowiek żyje relacjami, żyje więziami z innymi. W jego życiu i jego sercu są twarze bliskich osób, ich imiona. A więc nie tylko moja praca, nie zaszczyty, bogactwa, ale twarze bliskich ludzi, ich problemy, także ich szczęście. Dlatego w Wielkim Poście wprowadzamy wyrzeczenia i pytamy siebie samych: co mi przeszkadza, co mi utrudnia w budowaniu prawdziwych relacji z moimi bliskimi? – pytał zachęcając do refleksji zebranych w katedrze.