Uroczystej celebrze rozpoczynającej okres wielkanocny przewodniczył biskup świdnicki Marek Mendyk. Na zakończenie Mszy św. w procesji wyszedł na plac przed katedrą ogłosić radosne orędzie o zmartwychwstaniu.
Centralne obchody Wigilii Paschalnej rozpoczęły się przed świątynią, gdzie pasterz diecezji poświęcił ogień i paschał, który do katedry wniósł diakon.
- Jest noc. Jednak nie jest to noc zła, nie noc bezdroży, ale noc dobra, noc pełna bliskości Pana Boga, noc, w czasie której jesteśmy prowadzeni przez Jego słowo. Czujemy się prowadzeni przez słowo. Idziemy za Nim, a ono nas prowadzi ku początkom naszego życia - prowadzi do życia wiecznego - podkreślił na początku homilii bp Mendyk.
Wyjaśnił, że obrzędy Wigilii Paschalnej, a szczególnie rozbudowana liturgia słowa mają pomóc człowiekowi pojąć, jak wielkie dobra przygotował dla niego Bóg. - Dopiero wtedy człowiek uświadomi sobie, że przy całej jego niewierności Bóg zawsze dochowuje wierności. Nie obraża się na człowieka, zawsze na niego czeka. Szanuje jego wolność, bo kocha. I tylko wtedy człowiek będzie mógł zmienić kierunek swojego życia, kiedy uwierzy Bogu, Bożemu słowu, kiedy będzie w stanie iść za Nim, każdego dnia stawać po Jego stronie. Tak było dawniej - w Starym Testamencie, czego dzisiaj byliśmy świadkami, słuchając czytań biblijnych, tak było za czasów Jezusa, co pokazują niewiasty, które przybyły do Jego grobu - zauważył biskup.
Analizując przytoczoną scenę z Ewangelii, zastanawiał się nad tym, co mogły czuć te dzielne niewiasty. - Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że trochę zakłopotane zobaczyły coś, czego się nie spodziewały, czego nie przewidziały. Choć tyle razy Jezus o tym wydarzeniu mówił, ale one tak jakby nie dawały wiary. Ich wpatrywanie się przez dłuższy czas w grób zdradzało ich przywiązanie do Jezusa i niemałe cierpienie. Dlaczego? Bo wszystko wydawało się mówić, że zbliża się ostateczny koniec: zachodzące słońce, mroczny wieczór, martwe ciało Jezusa składane w ciemnościach grobu wykutego w skale, wielki kamień u wejścia i kobiety zapatrzone w grób, jakby zastygłe w bólu, bez życia. Aż tu nagle wszystkie znaki śmierci stają się pierwszymi znakami życia. Nie jego końca, ale początku nowego życia! - podkreślał homileta.
Dodał, że słowa skierowane do kobiet u grobu: "Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał!" nie straciły na aktualności. - Ewangelista Marek zaprasza nas dzisiaj do tego, abyśmy wpatrywali się w te dzielne kobiety. Jest w nich ukryta pasja szukania Jezusa, jest w nich nieodparte pragnienie znalezienia Jezusa, Jego ujrzenia! Szukają Jezusa aż do grobu. Nie zatrzymują się przed nim, ale wchodzą do środka. Przechodzą przez najciemniejsze miejsca, aby znaleźć Jezusa. Wchodzą w sam środek ciemności. Właśnie w takich okolicznościach widzą znak życia - mówił dalej.
Zachęcał przy tym do przemodlenia swojej wiary w mocy słowa i rozeznania tego, co w niej nadal kruche.