W niedzielę odbyła się pierwsza pielgrzymka z katedry świdnickiej do Śmiałowic. Wzięło w niej udział około stu pątników i… pięć osiołków z Lubachowa.
W Śmiałowicach przez wieki żywy był kult Matki Bożej, której oddawano cześć w figurze umieszczonej w głównym ołtarzu tamtejszego kościoła. Okazuje się, że pielgrzymowanie do tego miejsca ma długą, sięgającą średniowiecza tradycję. – Pani Lucyna Szpilakowska, która napisała książkę o Śmiałowicach, odkryła, że Matka Boża była otaczana wielką czcią od XV wieku. Papież Inocenty XI nadał dar odpustu dla ludzi przychodzących do tej figury – mówi ks. Marcin Gęsikowski, proboszcz parafii katedralnej, który wcześniej posługiwał w parafii św. Wawrzyńca w Śmiałowicach. Dodaje, że kult Matki Bożej Śmiałowickiej potwierdzają także historyczne dokumenty. – W archiwach w Warszawie i Wrocławiu są kroniki, w których poświadczone są informacje o pielgrzymkach i łaskach zyskiwanych za wstawiennictwem Matki Bożej – dodaje.
Odkrycie pątniczych tradycji było jednym z impulsów zorganizowania pierwszej pielgrzymki pn. „Szlakiem Pani w słońcu” z katedry świdnickiej do Śmiałowic. Trasa liczyła 10 km. Inicjatywa ta nawiązuje również do historycznych związków między tymi dwiema świątyniami, które niegdyś znajdowały się pod zarządem zakonu jezuitów. Tym bardziej, że oba kościoły szczycą się wyjątkowymi wizerunkami Matki Bożej. – W katedrze świdnickiej znajduje się otoczony kultem obraz Matki Bożej Świdnickiej, ukoronowany papieskimi koronami znany jako "Madonna w słońcu" lub "Matka Boża Uzdrowienia Chorych". Natomiast kościół w Śmiałowicach posiada cenną gotycką figurę Madonny z Dzieciątkiem, która także otoczona jest promieniami słońca, co było popularnym motywem w sztuce – mówi ks. Julian Nastałek, obecny proboszcz śmiałowickiej parafii.
Pielgrzymka miała na celu nie tylko ukazanie historycznego i artystycznego bogactwa obu świątyń, ale przede wszystkim rozbudzenie na nowo kultu Matki Bożej w Śmiałowicach, podobnie jak ma to miejsce w katedrze świdnickiej. Organizatorom przyświecał także cel duszpasterski – zjednoczenie i integracja parafian różnych pokoleń. – Są całe rodziny i to jest najbardziej pozytywny znak. Takie chwile są niezwykle potrzebne dla budowania wspólnoty więzi międzyludzkiej, a patrząc z perspektywy wiary i więzi nadprzyrodzonych – wspólnego pielgrzymowania i uświadamiania sobie, że jesteśmy wszyscy w drodze – dodaje.
ZOBACZ KRÓTKI FILM Z WYDARZENIA:
Niezwykłymi uczestnikami pielgrzymki były osiołki z Akademii Animaloterapii w Lubachowie. – To było moje marzenie od wielu lat. Moje osiołki brały udział już udział w pielgrzymkach w Rypinie w kujawsko-pomorskim. Od wielu lat moja przyjaciółka Gabrysia organizuje czterodniowe wędrówki z osiołkami. Te doświadczenia pokazały, że taka forma pielgrzymowania cieszy się dużym zainteresowaniem i przynosi wiele korzyści uczestnikom – mówi Katarzyna Słupska z Akademii Animaloterapii w Lubachowie.
Zwraca uwagę, że zwierzęta te, wbrew stereotypom wcale nie są uparte, za to ich obecność pomaga ludziom w nawiązywaniu interakcji – One lubią towarzystwo, lubią wędrować, są zwierzętami towarzyskimi, które wprowadzają spokój i sprzyjają medytacji. Osiołki mają zdolność otwierania serc ludzi i pomagają w przełamywaniu barier. Moim marzeniem jest, żeby poszły też z nami osoby z niepełnosprawnościami – dodaje.
Osiołki były nie tylko atrakcją, zwłaszcza dla dzieci, ale miały również swój wymiar symboliczny. Jak przypomina Katarzyna Słupska, zwierzęta te były zawsze obecne w kluczowych momentach życia Jezusa, opisanych w Biblii. – Nie wszyscy kojarzą wszystkie sceny biblijne, gdzie osioł był obecny. Od momentu jak Maria jechała na osiołku do Betlejem, przez ucieczkę przed rzezią niewiniątek, aż po triumfalny wjazd do Jerozolimy, osioł był zawsze obecny – tłumaczy.
Po dwóch godzinach pielgrzymi dotarli do kościoła w Śmiałowicach, gdzie wzięli udział w nabożeństwie czerwcowym i wysłuchali wykładu Bogdana Czesaka na temat historii i konserwacji rzeźby Madonny Śmiałowickiej. Konserwator, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie na Wydziale Konserwacji Dzieł Sztuki, przedstawił przebieg prac konserwatorskich nad figurą Madonny z Dzieciątkiem. 600-letnia rzeźba przetrwała w dobrym stanie, ale wymagała fachowej renowacji. Podczas prelekcji konserwator opowiedział o wyzwaniach związanych z tym projektem. – Zdjęcie rentgenowskie umożliwiło nam zaobserwowanie połączeń kawałków drewna, gwoździ i innych elementów metalowych oraz stan zachowania materiału – wyjaśnił Czesak. Konsultacje z naukowcami i historykami sztuki pozwoliły określić właściwy kierunek działań. Stwierdzono, że poprzednie próby napraw i uzupełnień rzeźby zaburzyły jej pierwotne piękno. Zdecydowano o usunięciu części wadliwych uzupełnień, m.in. w obrębie twarzy Madonny. Analizując styl figury stwierdzono, że należy ona do kręgu praskiego i jej wzorem była pierwsza Madonna wykonana z kamienia.
ZOBACZ GALERIĘ:
Prace skupiły się na przywróceniu pierwotnego piękna figury poprzez usunięcie późniejszych, nieudolnych uzupełnień. Proces objął też rekonstrukcję korony i welonu, wzorowanych na podobnych rzeźbach z tego okresu. Czesak zwrócił uwagę na dramatyczny stan drewna w warstwach maski lunarnej i głowy Madonny, zniszczonych przez owady. – Gruba warstwa zaprawy klejowo-kredowej musiała być usunięta. Później udało się odtworzyć zakres całego owalu twarzy – opisywał przebieg renowacji. Podkreślił, że starano się zachować ślady historii, np. barokowe posrebrzenie sukni, pokrywając je farbą imitującą biel wapienia.
Dzięki benedyktyńskiej pracy konserwatora udało się przywrócić blask gotyckiej Madonnie z Dzieciątkiem. – Próbowałem zrobić wszystko, aby przypomnieć, jak ona wyglądała 600 lat temu. Każdy trud włożony w troskę nad tą figurą przedłuża jej historię – podsumował Bogdan Czesak.
Pielgrzymka zakończyła się na placu rekreacyjnym w Śmiałowicach, gdzie uczestniczy mogli posilić się pieczonymi kiełbaskami i wysłuchać koncertu zespołu Gloria z parafii św. Andrzeja Boboli w Świdnicy.
Więcej w nr. 26 „Gościa Świdnickiego” na 30 czerwca.