Nie zatrzymuj Mnie; jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca (J 20,1.11-18).
Ile razy w życiu przeżywałem trudność tak wielką, że stawała się ciemnością, niemalże nie do pokonania? Czy w takim momencie pierwszą myślą było zwrócenie się do Jezusa? Szukanie Jego obecności? Szukam obecności kogoś, kto jest mi bliski, kogo kocham i jest dla mnie ważny. Maria Magdalena nie tylko uczy, ale też zawstydza mnie gorącą miłością do Jezusa. Staje się dla mnie znakiem zapytania, czy też jestem uczniem, który mocno kocha Nauczyciela. Czy jestem z nim w relacji i kiedy jest mi trudno, od razu biegnę Go szukać?
Czy jestem tak skoncentrowany na Jezusie, że kiedy widzę znaki - pusty grób - Jezus jest ważniejszy od nich? Także wtedy, gdy widzę cud - dwóch aniołów - ważniejsze jest dla mnie spotkanie z Nim! Czy jestem na tyle wsłuchany w Jego głos, że kiedy do mnie mówi, potrafię Go usłyszeć, a nie pomylić z kimś innym? Mieć taką wiarę i miłość, że wody wielkich trudów nie zdołają jej ugasić ani też rzeki zwątpień i bogactwo namiętności mojego wnętrza (por. Pnp 8,7).
Relacja z Bogiem to umiejętność usłyszenia, jak wzywa mnie po imieniu, a jednocześnie nie zagarniać tego doświadczenia tylko dla siebie. Poznawać Go nie przez ludzkie patrzenie i myślenie, lecz wsłuchując się w delikatny głos przyjmującej miłości. To wymaga ode mnie wytrwałości, odwagi i bycia w relacji takiej, jaką miała Maria Magdalena. Ona doświadczyła Bożej przemiany i przyjęcia posłania do drugiego człowieka, ze słowami:
„Widziałam Pana, i to mi powiedział”.
Też jestem zaproszony, aby uczynić to z miłością i przyjęciem drugiego takim, jaki jest. Czy jestem gotowy na tę podróż w ciemność, w nieznane, gdzie czeka na mnie Światło, które jest zmartwychwstaniem?