Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie (J 11,19-27).
Ile w życiu miałem spotkań i rozmów? Czy wszystkie z nich były budujące i potrzebne? Mamy w sobie to pragnienie spotkania, rozmowy i obecności drugiego człowieka. Tak głęboko zakorzenione w naszym sercu, a jednak tak bardzo zaniedbane, niedocenione i często powierzchowne. Każde z tych pragnień wymaga ode mnie miłości, uwagi i otwartości.
Czego we mnie dzisiaj brakuje, czy potrafię się zatrzymać i spojrzeć w głąb siebie? Czy kocham drugiego na tyle, że mam sobie to zainteresowanie i potrzebę usłyszenia tego, co chce do mnie powiedzieć, nie zawsze będą według moich myśli i planów? Czy może jak Marta, zadaję pytanie: "Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła".
Wciąż zabiegani, zamyśleni i zatroskani pozwalamy odebrać sobie tą delikatną cząstkę miłości.
Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.
Kiedy doświadczam śmierci tej cząstki, bo moje relacje z bliskimi umarły nie tylko fizycznie, ale także duchowo? Być może potrafię jedynie zapytać: "Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł, moje małżeństwo by nie umarło, moja przyjaźń by nie umarła".
W których przestrzeniach umarło moje serce, gdzie szukam przyczyn i gdzie szukam ich odpowiedzi? Potrzeba mi takiej miłości, trwania i wiary – uważnej, głębokiej, która przyjmuje Jezusa mówiącego do mnie:
Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?