Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to powiedzenie (Łk 9,43b-45).
Wspaniale jest iść z Jezusem, kiedy jest dobrze, kiedy towarzyszą nam zapał, energia, radosne zaangażowanie. Chcemy czuć się towarzyszami Jezusa, kiedy nic nas nie boli, nie brakuje pieniędzy i dzieci nie chorują.
Ale bycie uczniem zaczyna być trudne, kiedy wszystko staje się inne, niż to sobie wyobrażaliśmy i kiedy nasze apostolstwo wymaga ofiary.
A przecież sam Chrystus zapowiada, że nadejdzie trudny czas. Będzie samotność, głód, brak nadziei. Przecież On to powiedział – ale nikt Go nie zrozumiał lub rozumieć nie chciał.
Tak jest również z nami. Bywa, że tracimy radosny entuzjazm, bo nie widzimy efektów modlitwy, bo świat wydaje się zły i okrutny, bo wszędzie jest tyle cierpienia.
Jedynym sposobem na to, jest wytrwać i ożywić serce.
Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa!
(2 Tm 2,3)
Nie musimy rozumieć wszystkiego. Nie musimy planować i całkowicie ogarniać czy układać naszej wiary. Bo nie jest to możliwe – zawsze wydarzy się coś, czego nie planowaliśmy i co wyda się zbyt ciężkie.
Jezus nie odbiera trudów. Nie uczyni naszego życia łatwiejszym, cukierkowym, stabilnym. On jedynie wzmocni nasze plecy do dźwigania, da nam siły potrzebne do pokonania trudności. A obecność Ducha Świętego będzie nas prowadzić, oświecać, dodawać mądrości. Tak, jak napisał święty Paweł:
Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony”
(Flp 4, 11–12)
Daj mi, Panie, taką ufność, abym widziała Twoje ślady na piasku i mogła po nich iść, kiedy nie będę w stanie zobaczyć niczego więcej. Daj mi dar rozumienia Twoich słów, bo wiem, że przez pisma mówisz do mnie, tak, jak do Apostołów mówiłeś dwa tysiące lat temu.