- Gorąco zachęcam do tworzenia w parafiach zespołów synodalnych. Termin minął co prawda z końcem września, ale nie należy rezygnować z ich powoływania. Nie chce mi się wierzyć, żeby w parafii nie znalazło się kilka osób, którym leży na sercu jej dobro, które nie chciałyby się włączyć w prace synodu. Nie wierzę też, by któremuś z księży proboszczów nie zależało na zaproszeniu do współpracy takich właśnie ludzi - mówi ks. Marek Korgul, sekretarz generalny I Synodu Diecezji Świdnickiej.
Kamil Gąszowski: Wydaje się, że dzisiaj najbardziej przemawia do nas język korzyści. Zatem jakie korzyści przyniesie nam zaangażowanie w synod diecezjalny na poziomie parafii?
Ks. Marek Korgul: Osobiście odpowiada mi ta kategoria korzyści, bo jako ludzie tacy jesteśmy. Często zachęcałem katechetów, aby podejmowanie konkretnych tematów motywowali właśnie korzyściami, jakie mogą płynąć dla uczniów z udziału w zajęciach. Nie chodzi tu oczywiście o korzyści w kategoriach tego świata, o korzyści materialne, ale o duchowe, osobiste i wspólnotowe. Synod może przynieść dwojakie korzyści: z jednej strony być szansą dla duszpasterzy do zaproszenia osób, które będą mu służyły radą i pomocą, pomysłami, będą go wspierały w różnych aspektach związanych z funkcjonowaniem parafii – nie będzie czuł się osamotniony w prowadzeniu wspólnoty i podejmowaniu trudnych decyzji z tym związanych. A obecne czasy niosą przecież nieoczekiwane i niełatwe wyzwania. Z drugiej zaś strony może być szansą dla wiernych świeckich czy osób konsekrowanych w parafii, by okazać czynnie swoją troskę o Kościół, który bardziej się rozumie i na który ma się wpływ, a nie tylko stoi z boku i krytykuje. A zatem korzyść dla parafii – naszej lokalnej wspólnoty. W czasie, kiedy wiele osób – także wierzących – narzeka na Kościół, oczekuje zmian, ożywienia życia religijnego, synod diecezjalny jest przede wszystkim okazja do przemyśleń i nowych inicjatyw duszpasterskich.
Drugim językiem jest język potrzeb. Jakie potrzeby wiernych może zaspokoić udział w pracach synodu?
To prawda, że człowiek o wiele pełniej żyje, jeśli czuje się potrzebny. Jest to przecież problem ludzi w podeszłym wieku. Wielu ludzi w parafii ma potrzebę aktywności, angażowania się w dobre dzieła. Proboszcz z kolei ma potrzebę powodzenia swojej misji, by to, co robi, było z korzyścią (przede wszystkim duchową) dla ludzi, których ma przecież prowadzić do Boga, ku zbawieniu. Chodzi też o zaspokojenie potrzeby głębszego rozumienia tego, o co tak naprawdę chodzi w Kościele, zwłaszcza dziś, kiedy jest wygłaszanych tak wiele sprzecznych i często absurdalnych poglądów na jego temat – człowiek może się w tym wszystkim zagubić. Dzięki zaangażowaniu się w synod ma okazję do uczestnictwa w swego rodzaju katechezie dorosłych. Jest to też sposobność do zrealizowania potrzeby realnego wpływu na to, kim jestem, czym żyję, na moją parafię.
Czy zna Ksiądz przykłady jakiś pozytywnych inicjatyw, które rozwinęły się dzięki pracom zespołów synodalnych działającym podczas Synodu o synodalności?
Przykładem może być chociażby parafia w Pszennie, gdzie tzw. zespół synodalny stał się zaczynem dla działań liturgicznych (zaangażowanie w liturgię), formacyjnych (katecheza dorosłych) i multimedialnych (strona internetowa). Głosy, jakie do nas docierają, wskazują na większą aktywność laikatu w parafiach.
Anna i Marek Kośni z sekretariatu synodu mówili mi, że najważniejszą ideą synodu jest spotkanie. Natomiast wydaje się, że ludzie lubią angażować się wtedy, kiedy ich działania będą sprawcze. Czy to się wyklucza?
Oczywiście, że się nie wyklucza, choć jestem w stanie zrozumieć czyjeś negatywne doświadczenia w tym względzie. Myślimy jednak pozytywnie i nie zakładamy z góry, że udział w synodzie nic nie da. Nie mamy gotowych dokumentów, zresztą nie nastawiamy się na tzw. papierologię. Chcemy pod przewodnictwem naszego pasterza – biskupa Marka – wpatrywać się w Jezusa, wsłuchiwać się w Jego głos, w to, co nam podpowie dzięki światłu Ducha Świętego. Jesteśmy ludźmi wierzącymi i tak to rozumiemy. Sami czasem zadajemy sobie pytanie: „zobaczymy, co z tego wyjdzie”. Zachęcamy duszpasterzy, wiernych świeckich i osoby konsekrowanego do zaangażowania się prace synodalne z nadzieją na pozytywny efekt w postaci ożywienia naszych parafialnych wspólnot.
Czy w ogóle można patrzeć na synod jako czas zmiany w Kościele?
Są sprawy, które podlegają zmianom i są takie, którym musimy – powinniśmy być wierni. Z jednej strony nie mamy takiego uprawnienia, by zmieniać Boże Objawienie i nauczanie Kościoła, które je wyjaśnia („idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody (…) uczcie je zachowywać wszystko, co wam przekazałem” – nakaz Chrystusa – Mt 28, 19-20). Prawdy wiary nie podlegają parlamentarnemu głosowaniu, choć widzimy, jakie są w tej dziedzinie naciski: trzeba dostosować naukę Kościoła do współczesnych czasów, „to nie średniowiecze”, itp. Żyjemy jednak w świecie, w którym dokonują się bardzo dynamiczne przemiany i to na wielu płaszczyznach. Nie możemy udawać, że ich nie ma – niezależnie od tego, czy one nam się podobają, czy nie. Wiele przemian dotyczy rodziny, wychowania, etyki, społeczeństwa, nauki, kultury i wielu innych dziedzin. One mają mniejszy lub większy wpływ na nasze życie, a co za tym idzie – na życie naszych wspólnot (widać chociażby odchodzenie wielu młodych od Kościoła czy apostazje). Trzeba to przeanalizować i wspólnie zastanowić się nad przyczynami i nad tym, jak oprzeć się zagrożeniom, a także jak uwzględnić pozytywne przemiany: jaki one mogą mieć wpływ na życie naszych parafii i na duszpasterskie oddziaływanie. Co można zmienić na płaszczyźnie duszpasterstwa: jest bowiem wiele problemów, o których jeszcze kilka lat temu w ogóle się nie mówiło.
Hasło obecnego roku duszpasterskiego brzmi: „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła”, a więc – mówiąc słowami papieża Franciszka – nie stoję na balkonie, nie siedzę na wygodnej kanapie, ale zakładam porządne buty i angażuję się w życie Kościoła w sposób bardzo konkretny.
CZYTAJ TEŻ:
Jakie zadanie mają pełnić parafialne zespoły synodalne?
Gorąco zachęcam do tworzenia w parafiach zespołów synodalnych. Termin minął co prawda z końcem września, ale nie należy rezygnować z powoływania zespołów. Nie chce mi się wierzyć, że w parafii nie znajdzie się kilka osób, którym leży na sercu jej dobro, które nie chciałyby się włączyć w prace synodu. Nie wierzę też, by któremuś z księży proboszczów nie zależało na zaproszeniu do współpracy takich właśnie ludzi.
W październiku powinny się odbyć pierwsze spotkania parafialnych zespołów synodalnych. Być może zmęczenie zaangażowaniem wielu osób podczas trwającego obecnie synodu biskupów o synodalności na etapie diecezjalnym spowodowało nieco zniechęcenia kolejnym dziełem. Wiele osób zaangażowało się w prace, spotykało się w zespołach, modliło się, słuchało słowa Bożego i siebie wzajemnie. Było to widoczne i jest bardzo pozytywne.
Synod diecezjalny jest jednak czymś innym – ma inny charakter. Wprawdzie z Synodem o synodalności mają wiele wspólnego: modlitwa, słuchanie słowa Bożego – Ducha Świętego, dzielenie się własnymi przemyśleniami, jednak synod diecezjalny dotyczy naszych lokalnych spraw, problemów, naszych parafii, skuteczności duszpasterskiego oddziaływania, zastanawiania się nad naszym „tu i teraz”. Ważnym jego elementem jest poznawanie i pogłębianie nauki Kościoła.
W skład zespołów parafialnych mają wchodzić ludzie, którym leży na sercu dobro lokalnej wspólnoty, a którzy chcieliby podzielić się swoimi przemyśleniami na tematy wyznaczane przez Komisję Główną Synodu, zgłaszane przez komisje tematyczne. Ich zadaniem będzie też – obok modlitwy i wsłuchiwania się w słowo Boże – otwarcie się na światło Ducha Świętego, zgłaszanie problemów, którymi powinien zająć się synod (poszczególne jego komisje), a także dzielenie się pomysłami i sugestiami dotyczącymi różnych aspektów życia wspólnoty parafialnej czy diecezjalnej. Ważny jest punkt widzenia każdego, kto wierzy, praktykuje, żyje słowem Bożym. To zadanie będące przejawem odpowiedzialności za nasz Kościół, za wspólnotę, z którą się identyfikuję, a nie tylko należę, przyglądam się jej z boku czy krytykuję.
Kto może je powoływać?
Zgodnie z Regulaminem Synodu, zatwierdzonym przez biskupa świdnickiego, parafialny zespół synodalny powołuje miejscowy proboszcz – to oczywiste i naturalne. On nie tylko administruje parafią, ale najlepiej zna ludzi – stąd jako pasterz kieruje propozycję – zaproszenie do konkretnych osób. Zespół powinien stanowić swoistą reprezentację wspólnoty parafialnej (ze względów organizacyjnych powinien liczyć od 6 do 12 osób). Jeśli byłaby taka potrzeba, można powołać więcej niż jeden zespół – zwłaszcza jeśli parafia jest duża lub zgłosi się więcej chętnych. Według Regulaminu w skład zespołu powinni wchodzić wikariusze parafialni, przedstawiciele instytutów życia konsekrowanego i stowarzyszeń życia apostolskiego działających na terenie parafii, rady parafialnej, katechetów oraz grup religijnych działających w parafii. W spotkaniach zespołu mogą uczestniczyć osoby zaproszone przez przewodniczącego. Należy mieć nadzieję, że żadna z zaproszonych osób nie będzie się wymawiać (np. brakiem czasu, którego przecież wszystkim generalnie brakuje). Niedobrze by było, gdyby w jakiejś parafii nie udało się powołać takiego zespołu: mogłoby to oznaczyć przynajmniej, że jej sprawy są wiernym obojętne, co byłoby nieporozumieniem i niezrozumieniem, czym jest parafia.
Czy inicjatywa powoływania zespołów może wyjść ze strony świeckich?
Jak najbardziej. Regulamin przewiduje taką możliwość. Oprócz zespołów powoływanych przez proboszczów zespoły synodalne mogą powstawać w oparciu o wspólne zainteresowania i cele katolików świeckich, osób konsekrowanych i duchowieństwa, na szczeblu parafialnym, dekanalnym lub diecezjalnym. Bardzo liczymy na zespoły, do których wejdą np. nauczyciele, katecheci, lekarze, przedsiębiorcy, a także młodzież. Przemyślenia wynikające z ich stanu, wykonywanej profesji czy zainteresowań mogą okazać się bardzo cenne i niezwykle ubogacić prace synodu. Chodzi bowiem o to, by jak najbardziej wszechstronnie pochylić się nad określonymi problemami, czy je po prostu zgłaszać. Prośbę o powołanie takiego zespołu synodalnego wraz z propozycją jego członków przedstawiciel przekazuje do Sekretariatu Synodu.
Jak wygląda praca w tych zespołach?
Nie chcemy jakoś szczególnie narzucać stylu pracy, choć podczas spotkań powinny być zachowane stałe elementy, jak modlitwa z prośbą o światło Ducha Świętego, słuchanie słowa Bożego z krótką medytacją, zapoznanie się z materiałami przekazanymi przez Komisję Główną i Sekretariat, życzliwa wymiana zdań i generowanie pomysłów – propozycji. Oczekujemy także, że zespoły zwrócą się do określonych komisji z pytaniami, na które będzie potrzebne uzyskanie merytorycznej odpowiedzi.
Zgodnie z harmonogramem pierwsze spotkania powinny odbyć się w październiku. Powinny one mieć charakter zapoznawczy ze wstępną wymianą myśli, informacją o przebiegu spotkań itp. W każdej parafii podczas Eucharystii powinna odbyć się uroczysta inauguracja prac zespołu z obrzędem błogosławieństwa jego uczestników. Dobrze by było, gdyby członkowie tych zespołów spotykali się raz na miesiąc. Chodzi tu o zachowanie ciągłości prac i utrzymanie zaangażowania uczestników.
Synod to czas słuchania – Ducha Świętego i siebie nawzajem. Można się tego nauczyć?
Trudne pytanie i zarazem niełatwa odpowiedź. Poruszamy się jednak w kręgu wiary. Wierzymy, że naszym życiem kieruje Bóg w swojej opatrzności, uczestniczą w życiu Kościoła w roku liturgicznym jednoczymy się z Chrystusem w przeżywanych tajemnicach Jego życia, zbawczej śmierci i zmartwychwstania. Słuchamy i rozważamy słowo Boże i próbujemy nim żyć na co dzień. Jesteśmy niejednokrotnie przez naszych duszpasterzy zachęcani do modlitwy do Ducha Świętego. Jeśli Go poprosimy o światło, to z pewnością udzieli nam łaski, by słowa Bożego nie tylko słuchać, ale je usłyszeć: co Bóg mówi do mnie w kontekście czasu, miejsca i okoliczności. Trudniej jest jednak chyba ze słuchaniem siebie nawzajem. Raczej wolimy mówić, żeby to nas słuchano, lubimy doradzać, krytykować. Nie jest nam natomiast łatwo przyjąć czyjeś słowo, próbować zrozumieć drugiego człowieka, a tym bardziej posłuchać krytycznej uwagi. Niezależnie od zasad dydaktycznych związanych z prowadzeniem dyskusji, można się tego nauczyć. Warunkiem jest wzajemny szacunek będący przejawem miłości bliźniego, rozmowa o problemach a nie o wadach ludzkich. Jestem przekonany, że spotkania w zespołach synodalnych, podobnie jak w komisjach, są bardzo okazją, by się tego nauczyć.
Korzystając z okazji zachęcam też do modlitwy w intencji I Synodu Diecezji Świdnickiej i śpiewania pieśni synodalnej (hymnu). Powierzajmy Panu Bogu to ważne wydarzenie i prośmy, by nie pozostało ono bezowocne.