Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych (Łk 12,8-12).
Mamy dwa wyjścia i trzecia droga nie istnieje - albo jesteśmy z Jezusem, albo nie. Albo przyznajemy się do Niego, idziemy ścieżką Jego przykazań, pełnimy Jego wolę, albo nie. Albo grzech nazywamy grzechem, albo sami w grzech wchodzimy. Albo mówimy Bogu "tak", albo stajemy w opozycji do Niego. Nie można być wierzącym, uważać się za wierzącego, wybierając drogę na "nie".
W praktyce oznacza to, że jeśli wchodzimy w dyskusję ze światem, to musimy umieć bronić swoich racji. Jeśli jesteśmy atakowani i zarzuca się nam brak postępu i średniowiecze, to musimy wiedzieć, czym jest postęp dla świata i dlaczego nie możemy się z nim zgadzać.
Jeśli ktoś próbuje dyskutować o aborcji, eutanazji, to musimy wiedzieć, dlaczego bronimy życia i do Kogo należy decydowanie o życiu i śmierci.
To nie jest proste. Przyznając się do Jezusa, będziemy nazywani wrogami postępu, nowoczesności, wolności. Choć w gruncie rzeczy to pojęcia te nie mają nic wspólnego z prawdą.
Kiedy was ciągać będą po synagogach, urzędach i władzach, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty pouczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć.
I to jest bardzo dobra nowina. Duch Święty zawsze jest przy nas, podpowiada, ochrania i uzdalnia. Zawsze nas wspiera, kiedy jesteśmy atakowani. Zawsze podpowiada, kiedy brakuje nam słów, myśli, dowodów i konkretów. Jest tylko jeden warunek - musimy stanąć po odpowiedniej stronie, z Jezusem.
Daj mi, Panie, wystarczająco dużo sił i chęci, abym zawsze potrafiła odróżniać dobro od zła. I abym umiała ryzykować dla Ciebie w tych najtrudniejszych momentach życia.