Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie (Mt 8,5-11).
Okazuje się, że słuchanie Jezusa i czynienie tego, o co mnie prosi, jest naprawdę proste. To ja sam komplikuję sprawę wiary, bo zamiast słuchać, chcę czynić po swojemu. Zamiast przyjąć Boże patrzenie, rozmyślam na tysiąc sposobów, jak rozwiązać sprawę. Setnik, który zwraca się do Jezusa, aby uzdrowił jego służącego, ma taką wiarę, do której zaprasza mnie Jezus. Prostą, niekomplikująca i uznającą przede wszystkim Boży autorytet. Jeśli przyjmę w swoim życiu, że Bóg ma władzę nad moim problemem i może powiedzieć mu: "odejdź", to on odchodzi. To także zaufanie, że w słowie "odejdź" ukryta jest tajemnica czasu, w którym to się stanie. Z wiarą przychodzę do Jezusa i oddaję mu moją chorobę, to co mnie trapi i radością oczekuję rozwiązania.
Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: "Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary".
Tak wielkiej wiary i tak prostej jak dziecka ufającego rodzicowi, potrzeba mi w pójściu za Jezusem. Dlatego będziemy zadziwieni, bo wielu, spoza Kościoła, którzy to zrozumieli i przyjęli, przyjdzie do Niego, ponieważ nie komplikują i nie przeszkadzają Bogu w działaniu. Jaka jest dzisiaj moja postawa wiary? Komplikuję czy przyjmuję z ufnością jak setnik, który najlepiej zrozumiał Bożą perspektywę mocy działania w świecie.
Jezus zaprasza mnie także, aby walczył o świętość i stał się taką osobą, która w niczym nie stawia oporu w przyjmowaniu Jego Łaski.
Św. Teresa z Lisieux