Zamiast świętowania – zakasane rękawy i pomoc powodzianom, bo Bóg pisze prosto po krzywych liniach historii.
Były trzy. Jedna zmarła, druga się rozchorowała. Wtedy zarząd zgromadzenia podjął decyzję o zawieszeniu placówki. Jednak gdy inne zgromadzenia liczebnie się zwijają, Misjonarki Krwi Chrystusa na powołania nie mogą narzekać. Po trzech latach przerwy ponownie rozpoczęły pracę w Wilkanowie.
Jak owce między wilki
Dla s. Danuty, s. Anastazji, s. Joanny Marii i s. Jany mógł to być koniec świata. Jednak siostry związane wcześniej raczej z północnymi rejonami Polski nie zostały tu wysłane za karę. Właściwie same tego chciały. – Zanim tu wróciłyśmy, miałyśmy wybory nowego zarządu. Wiadomo było, że po kapitule zostaną podjęte decyzje odnośnie do tego domu. Słyszałam wewnętrzny głos, aby powiedzieć matce generalnej, że zgłaszam swoją gotowość do pracy w tym miejscu. Nie wiem dlaczego – ostatni raz byłam tutaj przejazdem 13 lat temu – mówi przełożona wilkanowskiego domu s. Danuta.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.