Osobiste wyznanie biskupa świdnickiego w Wielki Czwartek

Modlitewne spotkanie z przedstawicielami duchowieństwa całej diecezji sprowokowało bp. Marka Mendyka do podsumowania ostatnich doświadczeń. Mówił o poczuciu bezradności i bólu psychicznym.

2m 39s

Rozpoczynając homilię do księży, zgromadzonych na Mszy Krzyżma, biskup świdnicki Marek Mendyk przyznał, że przez dłuższy czas szukał jakieś inspiracji, aby jego wystąpienie w tym dniu było nie tylko słowem pouczenia, ale przede wszystkim świadectwem. Zauważył, że ostatni czas był dość trudny dla kapłańskich szeregów. 

- Dotykały nas różne bóle, zmartwienia i przykre wydarzenia. Może nie wszystkie były głośne i krzykliwe, ale ich częstotliwość wydaje się być większa niż przed laty. Chciałbym jednak, byśmy je odczytali jako szansę na odnowę, na przemianę, nawrócenie. Bolesne doświadczenia przynoszą bowiem najczęściej trwałe rezultaty. Jedni tracą w nich całą swoją niewinność, inni odkrywają, że życie nie jest usłane różami i nie polega na wyłącznym przeżywaniu radosnych chwil. Myślę także o swoich doświadczeniach, w których jako biskup musiałem się zmierzyć z poczuciem bezradności i bólem psychicznym, który nie pozostawał bez wpływy na kondycję fizyczną - wspominał, nawiązując do walki o dobre imię z oskarżającymi go mediami czy też tragicznej śmierci młodego wałbrzyskiego księdza. 

Przekonywał, że na drodze osobistego rozwoju ludzie rodzą się dwa razy. Po raz pierwszy, kiedy przychodzą na świat, i drugi, kiedy po raz pierwszy muszą stawić czoła jakiejś trudnej, traumatycznej wręcz sytuacji. 

- To właśnie wtedy zmuszeni jesteśmy postawić krok na przód, rozwinąć się pod względem emocjonalnym, dojrzeć, przezwyciężyć lęk, wzmocnić odporność, przetrwać trudne doświadczenia. W obliczu dotykających nas rozczarowań zawsze mamy dwie możliwości reagowania - albo gorzkniejemy, albo podchodzimy do nich z nadzieją. Możemy przeciągać ból w nieskończoność, albo zamknąć jeden cykl, aby z impetem ruszyć ku następnemu, dając sobie przy tym podstawę do osobistego rozwoju. Podobnie rzecz ma się w przypadku utraty bliskiej osoby. Tutaj również istnieją dwie drogi do wyboru. Jedni na zawsze gorzknieją, kiedy inni po przebytej żałobie podnoszą głowę, spoglądają daleko przed siebie, aż za horyzont, szukając tego, co życie ma im jeszcze do zaoferowania - wyjaśniał.

Pytając o sens takich wydarzeń nawiązywał do historii Hioba, która pomogła mu przejść trudne doświadczenia ostatniego czasu. Zachęcał przy tym, by jak biblijny bohater trwać przy Bogu do końca. Korzystając z okazji, podziękował też wszystkim księżom, którzy wiernie służą wspólnocie lokalnego Kościoła. Złożył gratulacje przeżywającym w tym roku swoje jubileusze święceń duchownym, a innych włączył w poczet kapituł kanonickich działających na terenie diecezji.

« 1 »