Duchowe poruszenie, artystyczne wyzwania i wspólnota, która nie zna granic – o tym wszystkim opowiada Wojciech Budniak, jeden z inicjatorów Sygnału Miłosierdzia.
Kamil Gąszowski: Jakie są największe wyzwania organizacyjne tegorocznej edycji?
Wojciech Budniak: Od lat są to finanse. Obecny system sprawia, że trudno zdobyć środki zewnętrzne na wydarzenia religijne. Mimo to nie poddajemy się. Ufamy, że Pan Bóg ma wobec nas swój plan i że czuwa nad tym, co robimy. Chcielibyśmy w przyszłości wrócić do formuły plenerowej, ale wiąże się to z jeszcze większymi kosztami niż wydarzenie na hali.
W jaki sposób można wesprzeć Sygnał Miłosierdzia?
Opcji jest kilka. Uruchomiliśmy zbiórkę na portalu zrzutka.pl, gdzie każdy może przekazać datek. Można też dokonać przelewu bezpośrednio na konto stowarzyszenia. Oczywiście będzie również możliwość wsparcia nas podczas samego koncertu.
Zdecydowaliśmy się na ten krok z powodu rosnących kosztów organizacji naszego wydarzenia. Oczywiście korzystamy z różnych form wsparcia – dotacji czy pomocy lokalnych firm – ale mimo to wciąż brakuje nam środków, by zrealizować całość planów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.