O przezwyciężaniu lęku przed mówieniem o wierze, o prostocie świadectwa i o tym, jak Duch Święty uzdalnia do głoszenia bez patosu i wstydu oraz o Szkole Głoszących mówi ks. Radosław Mielczarek.
Kamil Gąszowski: Skąd wziął się pomysł stworzenia Szkoły Głoszących?
Ks. Radosław Mielczarek: To przedsięwzięcie wpisuje się w stały program formacji naszej wspólnoty Przyjaciół Oblubieńca. W wielu diecezjach taki etap szkolenia istnieje od dawna, natomiast u nas dopiero teraz udało się go zrealizować. Widzimy dziś ogromną potrzebę, by pomóc ludziom świeckim uczyć się głoszenia – nie tylko w sensie technicznym, ale duchowym. Celem naszej wspólnoty jest to, by prowadzić chrześcijanina przez etapy rozwoju duchowego do dojrzałości wiary, aby potrafił żyć Ewangelią w świecie, zgodnie ze swoim powołaniem i stanem życia, oraz by ewangelizował jako przyjaciel Oblubieńca. I właśnie ten ostatni fragment tego celu realizujemy w Szkole Głoszących.
Nie chodzi więc jedynie o warsztaty z wystąpień publicznych?
Zdecydowanie nie. Chodzi o coś znacznie głębszego. O to, by każdy uczestnik odkrył, że jest głosem Boga w świecie. Bo by powiedzieć dobre słowo, dać świadectwo nawet w rozmowie rodzinnej, trzeba odwagi i świadomości, kim się jest. Wierzymy, że Duch Święty obdarza różnymi darami, ale wszystkim daje jedno wspólne zadanie – głosić Ewangelię swoim życiem. Szkoła Głoszących ma pomóc ludziom przełamać lęk przed mówieniem o wierze, nauczyć ich mówić o tym, co naprawdę przeżywają z Bogiem.
Jak wyglądają zajęcia? Jakie tematy poruszacie?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł