Muskuły pod sutanną [WIDEO]

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 20.10.2017 14:13

Na co dzień niełatwo go zobaczyć ubranego w coś innego niż strój duchowny. Szkoła, parafia, sklep – w każdym z tych miejsc ks. Krzysztof Faron, który podnosi ciężary, pokazuje, co jest dla niego najważniejsze.

Ksiądz Krzysztof na podium wszedł w stroju duchownym Ksiądz Krzysztof na podium wszedł w stroju duchownym
Organizatorzy turnieju

– Odkąd pamiętam, na pierwszym miejscu był Pan Bóg. Przy kolejnych życiowych zmianach pytałem Go, czy chce, żebym dalej ćwiczył, dalej rozwijał swoją pasję i On zawsze w taki czy inny sposób dawał mi odpowiedź, stwarzając konkretne okoliczności czy posyłając do mnie ludzi – zaznacza ks. Krzysztof, który właśnie dowiedział się, że zmienia miejsce pracy z parafii pw. św. Barbary w Walimiu na parafię pw. św. Jadwigi w Ząbkowicach Śląskich. – Dotychczas mogłem ćwiczyć w siłowni, która towarzyszyła mi od moich najmłodszych lat, ponieważ miałem do niej blisko. Teraz nie będzie to już możliwe, więc trzeba rozglądać się za miejscem w nowym miejscu zamieszkania – uśmiecha się.

Stara kotłownia. To w niej 4 kwietnia 12 lat temu rozpoczął na poważnie swoje treningi w Jedlinie-Zdroju. Całą historię pierwszych lat ćwiczeń opisał już kiedyś ks. Roman Tomaszczuk w artykule „Ksiądz-siłacz” (TUTAJ).

Od 2014 r. mocniej zaangażował się w treningi trójboju siłowego klasycznego (przysiad ze sztangą, wyciskanie na klatkę, leżąc i martwy ciąg). – Najpierw trochę się bałem i chciałem wystartować w zawodach dopiero po czterdziestce – w kategorii weteranów, ale trener zauważył, że mam do tego sportu predyspozycje i talent. Chciał, bym zrobił to czym prędzej. Po prawie trzech latach ćwiczeń wystartowałem w swoich pierwszych zawodach w Pucharze Polski, który się odbył w Rudzie Śląskiej. Zdobyłem srebrny medal. Na drugich zawodach, które odbyły się 6 października w Sosnowcu, zdobyłem brązowy medal Mistrzostw Polski i pobiłem rekord Polski w martwym ciągu, podnosząc 267,5 kg w kategorii wagowej do 74 kg. Bardzo chciałbym brać udział w kolejnych zawodach, bo wiem, co jeszcze mam do poprawienia i może w przyszłym roku uda mi się zdobyć złoto. Marzą też mi się zawody międzynarodowe, które już w grudniu odbędą się w Hiszpanii, ale o tym, czy będę mógł tam pojechać, zdecyduje nowy proboszcz – tłumaczy ks. Krzysztof.

Więcej w papierowym wydaniu świdnickiej edycji "Gościa Niedzielnego" już 29 października.

A poniżej film opowiadający o dniu jego życia i galeria z treningu w starej kotłowni:

Dzień z życia Księdza Trójboisty [Krzysztof Faron]
Torkuel Playing Games