Fundacja Wolność i Demokracja oraz bp Ignacy Dec przy wsparciu Urzędu Miasta Świdnica zafundowali "ludziom dobrej woli" przejmujący koncert.
3 stycznia w katedrze zagrała rodzina Pospieszalskich. Koncert prowadził najbardziej medialny z nich, Jan - znany dziennikarz i publicysta. Jednak tak naprawdę gwiazdami był każdy z czternastoosobowej grupy.
Jak to się zaczęło? Janek Pospieszalski wspominał kilkakrotnie podczas koncertu, że gdyby nie odwaga i miłość ich rodziców, rodzinnego kolędowania by nie było – Moja mama, idąc z czwartą i kolejną ciążą do ginekologa, za każdym razem słyszała: "To co? Usuwamy?". Takie to były komunistyczne czasy – przypominał widowni siedzącej w ławkach katedry.
Ich ojciec, Stanisław Pospieszalski, miał posadę architekta diecezjalnego w Częstochowie. Mieszkali przy kościele św. Barbary w Częstochowie. Życie wyznaczały liturgiczne święta, przebywanie w środowisku sztuki i muzyki, bowiem państwo Pospieszalscy grali: mama na fortepianie, tata na skrzypcach. Pod koniec lat 60. bracia założyli swój pierwszy zespół pod nazwą: „Niedzielna Szkółka Ojca Stanisława". Najstarszy, Janek, miał wtedy 17 lat, najmłodszy Mateusz - 5! Dziś wciąż zdarza się, że występują razem i to całymi rodzinami: z żonami i dziećmi.
Kolędy w ich wykonaniu i aranżacjach są zdecydowanie najlepsze wśród polskich propozycji. Zresztą pomysł nagrania tradycyjnych kolęd w rodzinnej atmosferze i wspólnymi siłami powstał z inspiracji mamy. I tak wydane zostały dwie świetne płyty: „Kolędy Pospieszalskich" oraz „Najcieplejsze święta" i utwory z obu zostały wykonane w Świdnicy. Ładnym gestem w kierunku gospodarza koncertu była prośba ze strony Pospieszalskich, by mogli zaakompaniować bp. Ignacemu do śpiewu "Oj, Maluśki, Maluśki". Z kolei biskup, okazując wdzięczność za rodzinne kolędowanie oraz wkład rodziny Pospieszalskich w szerzenie kultury opartej na wartościach chrześcijańskich i świadectwo życia, uhonorował rodzinę, wręczając najstarszemu z nich, Janowi, pamiątkowy pierścień dziesięciolecia istnienia diecezji świdnickiej.
O klimacie koncertu niech świadczy i to, że zziębnięci muzycy chcieli bisować po dwóch godzinach grania w bardzo ekstremalnych warunkach klimatycznych, a na koniec jedna z pań Pospieszalskich nie tylko pogratulowała pięknej katedry, ale obiecała, że kiedyś tu wrócą.
Przy okazji odbyła się też przykościelna zbiórka na rzecz Polaków, których polski rząd nie ewakuował z Donbasu, choć obiecał im to. Tragiczne w tej historii jest to, że Polacy uwierzyli zapewnieniom rządu i przygotowując się do ewakuacji, posprzedawali cały majątek, a teraz zostali pozostawieni sami sobie - na ogarniętych wojną terenach Ukrainy.
Na zakończenie koncertu, w którym wzięli udział obaj biskupi katoliccy, Ignacy Dec i Adam Bałabuch i ewangelicki biskup nominat Waldemar Pytel - wszyscy trzej udzielili błogosławieństwa, co zebrani w katedrze przyjęli brawami aprobaty.
Czytaj także: