Kiedy dwa lata temu po niezwykle udanych rekolekcjach prowadzonych przez o. Jamesa Manjackala w Dzierżoniowie zaproponowano mu wygłoszenie kolejnych, ten zgodził ale wysoko podniósł poprzeczkę."Niech przyjadą tylko małżonkowie i tylko sakramentalni" zaproponował.
Przyjechali. Ponad 700 małżeństw z całej Polski, a kilka nawet z za granicy. Przez 4 dni, od 13 do 16 sierpnia odbyły się największe w historii diecezji świdnickiej rekolekcje dla małżeństw. Na hali sportowej w Świebodzicach każdego dnia gromadziło się około 1500 osób.
Rekolekcje były przeznaczone tylko i wyłącznie dla małżeństw sakramentalnych, można było w nich uczestniczyć tylko wspólnie, a jakby tego było mało organizatorzy wymagali aktu zawarcia małżeństwa lub aktualnego zaświadczenia od proboszcza. W czasach, kiedy większość dąży do tego, by wszystko było prostsze, łatwiejsze i mniej rygorystyczne takie obostrzenia wydają się nie na miejscu. - Ta propozycja wyszła od o. Manjackala - przyznaje ks. Krzysztof Herbut, współorganizator rekolekcji. - Myślę, że chodziło o podkreślenie małżeństwa jako sakramentu.
Okazuje się, że w czasach kiedy wszystko zaczyna się relatywizować, nawet najbardziej oczywiste fakty jak to, że człowiek został stworzony mężczyzną i kobietą, taki radykalizm staje się koniecznością.
O. Manjackal przygotował 10 konferencji. Zaczął swoje wystąpienia od wytłumaczenia dlaczego istnieje instytucja małżeństwa. Wynika ona z planu Bożego, w którym człowiek bez rodziny wzrastać nie może.
Wyjaśniał, że zgodnie z Bożą logiką mężczyzna i kobieta różnią się od siebie, a przez to mają do wypełnienia różne role. Mężczyzna powinien być głową związku, a kobieta sercem. Każda płeć ma swoje odrębne powołanie. Żadne z nich nie jest lepsze lub gorsze od drugiego, jest różne.
O. Manjackal podkreślał, że ważne jest by każdy jak najlepiej wypełniał zadanie do którego został powołany. Źle jest zatem kiedy małżonkowie zamieniają się rolami. W świętych małżeństwach, a dalej w rodzinach leży klucz do obrony przed wszelkimi zagrożeniami, które coraz mocniej atakują Kościół. Wystarczy uderzyć w małżeństwo, by cała konstrukcja budowana na prawie Bożym zaczęła się kruszyć. Rekolekcjonista pokazał, że pierwszym i najważniejszym czynnikiem uderzającym w jedność małżonków jest grzech.
– Grzech, który w trakcie małżeństwa się dokonał a nawet przed małżeństwem, zaczyna niszczyć – opisuje ks. Herbut. – Jest na to skuteczne rozwiązanie, sakrament pokuty i pojednania. Dlatego przez całe rekolekcje jednym z najważniejszych elementów była spowiedź. To było wielką radością obserwować, że przez cały czas konfesjonały były oblężone.
Małżonkowie za sprawą słowa głoszonego przez kaznodzieję z Indii stanęli bliżej siebie i Boga. - Udział w tych rekolekcjach to po raz kolejny doświadczenie ogromnych łask, uzdrowień fizycznych i duchowych - mówią Małgorzata i Adam Matejek - To doświadczenie uleczania przez Jezusa zranień, które ciężko sobie wybaczyć. Są czasem między małżonkami tematy niewyjaśnione, których oni sami boją się poruszać ze strachu przed cierpieniem. Ale na takich rekolekcjach jest czas i miejsce by się w końcu z nimi zmierzyć. Dopiero kiedy wyjaśnimy sobie pewne kwestie i otworzymy na działanie Boga może nastąpić uzdrowienie.
- Pokora, pokora i jeszcze raz pokora - dodają Zdzisława i Adam Wszołek. - To jest sedno bycia ze sobą. Jezus powiedział "kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, weźmie swój krzyż i mnie naśladuje". W małżeństwie tym zaparciem siebie jest umniejszanie własnego ja na rzecz współmałżonka. To jest bardzo proste a zarazem bardzo trudne. Umniejszać siebie i cały czas dbać o drugą osobę. Kiedy dzieje się to z wzajemnością, nic więcej nie trzeba. Oczywiście w życiu codziennym często to nie wychodzi, bo jesteśmy skażeni grzechem. Cały czas chcemy żeby to nasze było na wierzchu. Jeżeli jedna ze stron powie "dobrze, będę się umniejszać", to w drugiej stronie może pojawić się pokusa by to wykorzystać. Tymczasem to się uda jedynie kiedy zadziała dwustronnie. Drugim ważnym wnioskiem jaki wynieśliśmy z tych rekolekcji to pewność, że nie da się zbudować szczęśliwej rodziny bez Chrystusa, Eucharystii, wspólnej modlitwy.
15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia NMP uczestników rekolekcji odwiedził bp Ignacy Dec, który wygłosił również homilię dla zebranych. – Małżeństwo jest przymierzem między mężczyzną a kobietą, ma odwzorowywać miłość Boga do ludzi i Chrystusa do Kościoła – wyjaśniał bp Ignacy Dec. – To wielkie zadanie dla małżonków by właśnie taką miłość odwzorowywać między sobą. Trzeba przypominać, że miłość ludzka ma szansę przetrwać jedynie dzięki Bogu, bo On jest źródłem miłości. Cieszę się, że o. Manjackal przybył do naszej diecezji te prawdy przypominał zgromadzonym małżeństwom: o ważności wspólnej modlitwy, o uczestniczeniu w Eucharystii, o ważności słuchania Bożego Słowa. W tych sytuacjach podtrzymujemy naszą wieź z Bogiem, która z kolei pogłębia więź małżonków. To dziś szczególnie ważne, bo małżeństwo i rodzina stały się przedmiotem podstępnych ataków. Trzy ustawy, które w ostatnich miesiącach zostały uchwalone i przez byłego prezydenta podpisane w sposób zakamuflowany uderzają w rodzinę. To trzeba ludziom uświadamiać i przed tym się bronić, bo rodzina jest podstawą narodu i Kościoła. Jeżeli ona upadnie, upadają wszystkie pozostałe relacje.
Ks. Krzysztof Herbut doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że kiedy zakończą się rekolekcje i wszyscy powrócą do codziennego życia pełnego trudów, nie będzie już tak wzniośle i wspaniale jak podczas tych 4 dni. – Są jednak Boże pomoce, które nam będą towarzyszyć – wyjaśnia kapłan. – Eucharystia, spowiedź, modlitwa. Jest też szereg drobnych gestów, których uczył i do których zachęcał o. Manjackal. To codzienne wzajemne błogosławieństwo, które przekazują sobie małżonkowie, mówienie sobie za co siebie nawzajem cenimy i przede wszystkim komunikowanie o swojej miłości.