Łk 21,34-36: Jezus powiedział do swoich uczniów: Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym
A co jeśli dam się uśpić? O niepojęta Miłość! Nawet jeśli zwiedziony moim egoizmem pójdę do Emaus goniąc za „a ja się spodziewałem”, goniąc za moimi zachciankami i oczekiwaniami, to Pan ku mojemu zaskoczeniu pójdzie za mną. Nie opuści, nie wycofa się - będzie ścigał swoją Miłością, swoją Obecnością. Będzie przekonywał, wyjaśniał, wystawi się na moje zarzuty i moje niezadowolenie kolejny i kolejny raz. I na końcu połamie Chleb. Jak już nic nie zadziała - to wyzna Miłość do końca. W Łamanym Chlebie, w Wylanej Krwi. Żeby tylko mnie przekonać, żebym zgodził się zawrócić w moim myśleniu. Żebym zgodził się na nowo na to, co Miłość chce zrobić - nawet jeśli to nie jest to, co ja chcę. Nie jak ja chcę, ale jak Ty… Nawet Syn potrzebował, by Ojciec Go cierpliwie przekonał. Nawet Syn potrzebował swojego Ogrodu Oliwnego, cierpliwej modlitwy, cierpliwego wystawiania się na Miłość Ojca, by dać się przekonać. A mi w mojej pysze się wydaje, że ja dam sobie radę bez modlitwy, bez cierpliwego i wytrwałego wystawiania się na przekonującą Miłość Pana… Czuwajcie i módlcie się! Nie dajcie się uśpić przekonaniu, że dacie radę sami! Uparcie przyspawujcie się do Oblicza Pana! Przyspawać się do Pana, do spotkań z Nim - i wyrąbać sobie czas na modlitwę. Wyrąbać sobie pokornym przekonaniem, że bez Pana nie dam rady, że bez Pana, bez napełniania się Jego Duchem, to Życie w moich oczach stanie się pułapką z której trzeba uciekać - a jedyny kierunek ucieczki od Pana to ten świat, więc w efekcie wchłonie mnie i pożre rozwarta gęba tej ziemi. Czyż nie lepiej do Domu Ojca?
Szkoda, że w lekcjonarzu zabrakło dwóch ostatnich zdań dwudziestego pierwszego rozdziału Łukasza. Widać w nich rytm Życia Jezusa: w dzień nauczanie w Świątyni - w nocy Góra Oliwna. Co Jezus robi w Świątyni? Greckie słowo didasko raczej oznacza motywowanie do uczenia się, pociąganie do nauki… Jezus swoim Życiem pociąga, bym ja się uczył Życia Prawdziwego. Życia Boga, które noszę w sobie - a które potrzebuje mojej zgody na rozwijanie się. Bym uczył się Życia w Duchu, Życia Miłości. On czyni Miłość, pokazuje Życie w Pełni, by porwać mnie i zachęcić - bym szedł za Nim i uczył się Życia, które już noszę w sobie. A co robi w nocy na Górze Oliwnej? Po grecku dosłownie aulidzomai… Aule to grecka nazwa dziedzińca świątynnego. Kiedy Jezus u Jana mówi o owczarni - właśnie tego słowa używa. W nocy Jezus daje się zamykać w ramionach Ojca, jak w ostatniej chwili na Krzyżu. Nie jeden raz to mówią Ewangelie: wszyscy szli spać - On wpadał w ramiona Ojca. Napełniał się Duchem, napełniał się Ojcem, wpatrywał się w Oblicze Ojca - inaczej nie miałby nam nic do zaoferowania. Syn jest najuboższy ze wszystkich - ma tylko Ojca. Jeśli nie napełnia się ustawicznie Ojcem - nie ma nic. Rytm Życia Jezusa: nigdy nie śpi. Albo kocha - albo daje się brać Ojcu w ramiona i przekonywać do Życia, budzić do Życia, do Miłości. To jest rytm Życia Prawdziwego, któremu śmierć nie grozi - bo nigdy nie śpi. Rytm Życia: od Jezusa do braci - od braci do Jezusa… A w braciach i tak spotykam Jezusa. Nigdy nie śpię - zawsze jestem z Panem. Ale widzę to tylko wtedy, gdy mam czas tylko dla Niego, by On mnie o tym mógł przekonywać na osobności, w owczarni, w swoich ramionach, w złotej samotności: sam na sam z Panem. Wówczas życie codzienne przestaje być potrzaskiem, pułapką, więzieniem - staje się ustawicznym spotykaniem Pana, staje się współ-Życiem z Nim. Staje się doświadczaniem Domu Ojca już tu i teraz, doświadczaniem wolności dziecka Bożego zdolnego do życia Życiem Ojca - dzięki temu, że Syn zamieszkuje we mnie.