Ostatniego dnia rekolekcji znany dominikanin zaapelował o pomoc w budowie wałbrzyskiego kościoła.
W parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej na wałbrzyskim Konradowie od Środy Popielcowej, aż do piątkowego nabożeństwa Drogi Krzyżowej, trwały rekolekcje z o. Adamem Szustakiem. O ich temacie pisaliśmy już wcześniej (Z raju jesteś i do raju wrócisz).
Przez dwa dni twórca "Langusty na palmie" wskazywał drogę powrotu do Boga i nawiązania z Nim takiej relacji, jaka miała miejsce w raju.
- Naszą wędrówkę rozpoczniemy od bardzo dziwnej miejscowości, do której trafia Jezus. Dziwnej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Nain nie pojawia się ani razu w pozostałej części Pisma Świętego. Jak ktoś przeczyta całe, a wierzę że wszyscy tu obecni już to zrobili, to zobaczy, że inne miejscowości ciągle się powtarzają, a tej miejscowości nigdzie nie ma. Nic się tam nie wydarzyło, a w Nowym Testamencie tylko Łukasz ją wspomina, właśnie przy okazji wskrzeszenia młodzieńca. Mało tego. Jeśli ktoś pojedzie do Ziemi Świętej, to widząc tę miejscowość tuż pod górą Tabor dowiecie się, że to nie jest ta miejscowość. Nikt nie wie, gdzie ona się znajdowała. W dodatku ma fenomenalną nazwę, ponieważ słowo "Nain" w języku hebrajskim znaczy dosłownie "Rozkosze". Normalnie super nazwa dla miasta. Oczywiście nie mam nic do Wałbrzycha, ale "Rozkosze" brzmią zdecydowanie bardziej zachęcające - żartował.
- Większość Ojców Kościoła wychwyciło te niuanse i stworzyli taką ideę, że może w tej Ewangelii wcale nie chodzi tylko o to, że Pan Jezus poszedł do jakieś wsi i coś tam zrobił. Ale być może to jest opowieść o raju, bo to raj jest takim miejscem, które podobno istnieje, ale nikt nie wie, gdzie ono się znajduje. No i ma tam być wieczne szczęście. Dlatego ktoś wpadł na pomysł, by tę Ewangelię odczytać jako spotkanie Jezusa w bramach raju z wdową, która straciła syna. I trzeba wiedzieć, że już sama sytuacja wdowieństwa w tamtych czasach była straszna, bo prawo żydowskie nie dawało wdowom żadnego prawa do majątku męża. I jeśli miała syna, to pół biedy, bo wszystko przechodziło na niego, gorzej, gdy go nie miała albo on umarł, ponieważ wszystko przechodziło na miasto, a wdowa stawała się bezdomna - podkreślał dramat opisanej w Ewangelii wdowy, która straciła jedynego syna.
Dodał, że Ojcowie Kościoła traktowali tę scenę jako obraz opuszczenia raju przez człowieka, a co za tym idzie utraty wszystkiego. - W tym kluczu to jest o nas. Każdy z nas miał być w raju, ale jak się rozejrzymy wokół, nie tylko po Wałbrzychu, to dostrzeżemy, że to raj nie jest. I to jest opowieść o tym, jak Jezus chce Cię dziś spotkać. Różne rzeczy straciłeś w tym życiu, różne rzeczy się popsuły, pogubiły. I może idziesz w takim kondukcie żałobnym. I co robi Jezus? "Zobaczył" wdowę, "użalił się" nad nią i "dotknął" mar. To jest niesamowita opowieść św. Łukasza o tym, co Jezus robi z człowiekiem, który wszystko stracił - zachęcał, omawiając kolejne ze słów Ewangelii.
Drugiego dnia w opisie drogi do raju o. Adam Szustak posłużył się Ewangelią o kroczeniu Jezusa po wodzie, by przekonać słuchaczy, że do doświadczenia Bożego działania potrzebne jest otwarcie się na nie. W ostatnim dniu natomiast mówił o wypłynięciu na głębię i owocach zaufania Bogu. Po Mszy św. natomiast, zamiast konferencji, wyszedł z zebranymi na ulice miasta, by wspólnie przeżyć nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Na jej zakończenie zachęcał zebranych, by wsparli dzieło budowy kościoła na wałbrzyskim Konradowie. - W tej parafii jest lekko ponad 100 wiernych. Wyobraźcie sobie, że sami będą ten kościół budować jakieś 160 lat. Chciałem was bardzo prosić, byście i wy wsparli budowę tego kościoła. Można to zrobić ofiarami, datkami, pomóc różnymi usługami, ale proszę was - zainteresujcie się tym - mówił pod koniec Drogi Krzyżowej.
Drogę Krzyżową z o. Adamem dzięki życzliwości TV "Katolicki Wałbrzych" można zobaczyć poniżej
Droga Krzyżowa z o. Adamem Szustakiem w Wałbrzychu