Po skróconym okresie próbnym, w Światowy Dzień Życia Konsekrowanego, były redaktor świdnickiego "Gościa Niedzielnego" złożył śluby zakonne na rok.
Tuż przed nimi przeżył osobiste rekolekcje na Jasnej Górze, na zaproszenie o. Samuela Pacholskiego, którego poznał, gdy obaj byli w Świdnicy (paulin proboszczem w parafii pw. św. Józefa Obl. NMP, a ks. Roman Tomaszczuk rezydentem przy kościele pw. Krzyża Świętego).
Po nich wrócił do Samporu (Słowacja), gdzie przebywa od ośmiu miesięcy (więcej: Decyzja zapadła. Tomaszczuk zostaje). Tam, w niedzielę 2 lutego złożył uroczyste śluby. - Ślubuję na rok stałość, sposób życia i posłuszeństwo według reguły św. Benedykta i konstytucji kongregacji zwiastowania - mówił przed zgromadzonymi kapłanami (z Polski było ich 6), braćmi i laikatem (z Polski przyjechały 23 osoby, w tym z rodziny ojciec, siostra i szwagier).
Obrzęd odbywał się oczywiście po słowacku. - Wciąż mam jeszcze problem z tym językiem, ale radzę sobie coraz lepiej. Z liturgii pamiętam najbardziej słowa ślubowania i pieśń "Veni Creator", w czasie której poczułem niezwykły pokój w sercu. Jakby Pan przyszedł i położył rękę na moim ramieniu, mówiąc "jestem z Tobą". I choć mam świadomość wyzwania, które przede mną stoi, to jednak wiem, że taka jest Jego wola. Po ludzku też jest mi tu dobrze. Zresztą doskonale widzieli to ci, którzy tu przyjechali. Moja rodzina dość sceptycznie od początku podchodziła do tego pomysłu, a szczególnie siostra. Będąc jednak tutaj, powiedziała, że teraz lepiej rozumie, dlaczego tu jestem - mówi o. Cyprian.
Dodaje, że mimo tego wszystkiego wciąż po ludzku towarzyszy mu bojaźń Bożą. Korzystając więc z okazji, chcemy życzyć o. Tomaszczukowi Bożej odwagi, a naszych Czytelników prosić o modlitwę w jego intencji.