Po okresie próbnym benedyktyni na Słowacji zdecydowali, że o. Cyprian może na dłużej zostać w ich wspólnocie.
Były redaktor "Gościa Świdnickiego" trafił do Samporu po raz pierwszy na kilka miesięcy, gdy prowadzący go o. Maksymilian Nawara OSB został wybrany nowym opatem prezesem benedyktyńskiej Kongregacji Zwiastowania.
- Tak trafiłem do opactwa na Słowacji. I od razu zakochałem się w tym miejscu i jego atmosferze. Później, gdy wróciłem do Lubinia, miałem rozdarte serce. Z jednej strony chciałem zostać we wspólnocie, do której trafiłem, z drugiej zaś tęskniłem za Samporem. I kiedy w głosowaniu okazało się, że w lubińskim opactwie nie zostanę, kierunek był tylko jeden - zapowiadał swoją decyzję w czasie pielgrzymki do Sulistrowiczek ks. Roman (wywiad: Serce bijące w rytmie dzwonów na modlitwę).
Jak powiedział, tak uczynił. Pierwszego dnia czerwca zaprzyjaźnione małżeństwo odwiozło go na Słowację, gdzie dano mu czas 8 miesięcy na próbę. Po tym czasie wspólnota zdecydowała, że chce, by o. Cyprian na stałe został w jej szeregach. Czasowe śluby wyznaczono na 2 lutego, Dzień Życia Konsekrowanego. Życzymy o. Tomaszczukowi, jak i pozostałym mieszkańcom klasztoru w Samporze wytrwałości i Bożego błogosławieństwa.
Ksiądz Roman przez ponad 12 lat kierował naszą redakcją. Był znany w diecezji i zaangażowany w wiele inicjatyw duszpasterskich. Kiedy ogłosił swoją decyzję o przejściu do benedyktynów (Jestem posłuszny), wielu nie wierzyło, że "wytrzyma". Swoją decyzję i jej uwarunkowania wyjaśniał w wywiadzie Szpilek już nie założę.
Czas mijał, a grupom, z którymi się zżył, brakowało ks. Romana (Tygrysem łazienkowym jest...). Kiedy dwa lata temu, w kwietniu, przyjechał odwiedzić Świdnicę, mówił o tym, że mu w Lubiniu dobrze, że ma czas na modlitwę i naukę pokory (Zamienił aparat na mopa).
Po powrocie do klasztoru zmienił imię na Cyprian i przyjął nowy strój duchowny (Zmienił imię i szaty).