W ubiegłym roku Joanna Lamparska napisała książkę, w której odkrywa tajemnicze laboratorium medyczne z czasów II wojny światowej.
Gdyby miała Pani opisać obóz koncentracyjny Gross-Rosen, jakich słów by Pani użyła?
Gross-Rosen był jak wielki urynał, zsyłano do niego największych zbrodniarzy, bandytów i przestępców, którym karę śmierci zamieniono na pobyt w obozie koncentracyjnym. Dlatego, o czym już wspominałam, inni więźniowie mieli tak ciężko. Myślę, że tego miejsca nie da się opisać słowami. W jednym ze wspomnień przeczytałam, że nawet ptaki nie przylatywały nad Gross-Rosen, jakby czuły, że to miejsce nie jest dla żywych. Na zdjęciach z tamtych czasów esesmani pozują ze świnkami na rękach albo z psami, są uśmiechnięci, zadowoleni. Zupełnie jakby byli na wakacjach. To przerażające, biorąc pod uwagę wspomnienia więźniów o jednym z takich psychopatów. Mordował ludzi, uderzając pięścią w policzek, żeby potem wygotować czaszkę i uczyć kolejnych strażników prawidłowych ciosów.
Czy będzie Pani ten temat kontynuowała w kolejnych książkach?
Podobno autorzy, którzy zaczynają pisać o obozach, nie potrafią już wrócić do innych tematów. Po napisaniu „Imperium…” zupełnie inaczej zaczęłam patrzeć na wiele rzeczy, drobiazgi znowu nabrały większej wartości. Tak, będę pisać na temat Gross-Rosen chociażby po to, żeby uświadomić ludziom, że ten obóz, a właściwie jego filie, były niemal wszędzie. Dziś na terenie Sieniawki w miejscu, gdzie ginęli ludzie, stoją mieszkania. W budynku, w którym znajdowały się domniemane laboratoria, od lat 70. XX wieku mieści się szpital dla nerwowo i psychicznie chorych. To przedziwne uczucie, znać historię tego miejsca. Myślę, że trzeba o tym pamiętać i drążyć. Historia Gross-Rosen ma ciągle wiele luk, wiele nieopowiadanych historii. Kiedy zbierałam materiały do książki, dr Katarzyna Pawlak-Weiss z IPN we Wrocławiu zasugerowała, że być może Mengele był ostatnim komendantem Gross-Rosen. Z całą pewnością dotarł do Sieniawki, być może był tu więcej niż jeden, dwa razy. Ale odpowiedzi są ciągle przed nami.