Nowy numer 17/2024 Archiwum

Ona też powiedziała „fiat”. O życiu zakonnym z dala od wspólnoty

Elegancka kobieta zasiada za fortepianem. Marta Łysyganicz siada przy nim od 5. roku życia. Ale muzyka to nie wszystko. Od kilku lat pianistka jest też tercjarką dominikańską.

Jaki jest wasz charyzmat?

- Nasz charyzmat i misja są mniej więcej takie same od ponad 800 lat. Drogowskazami dla nas są hasła: „veritas” (prawda) oraz „contemplare et contemplata aliis tradere” (kontemplować i przekazywać owoce kontemplacji). Staramy się odczytywać znaki czasu i głosić Ewangelię w duchu otwartości wobec świata „wszystkim, wszędzie i na wszelkie możliwe sposoby”, jak mówił nasz założyciel – św. Dominik Guzman. Szczególne miejsce zajmuje także nauka i studiowanie („sempre studere”).

O co najczęściej pytają ludzie, gdy dowiadują się, że jest Pani tercjarką?

Najczęściej o to, czy mogę mieć męża (śmiech) i czy mam habit. Oczywiście pojawiają się również pytania o regułę według której żyje, o moje zobowiązania czy o to, dlaczego wybrałam taką drogę.

A na co dzień czym się Pani zajmuje? Jakie ma pasje i zainteresowania?

- Z wykształcenia i z pasji jestem pianistką, pedagogiem, menedżerem kultury. Na co dzień prowadzę klasę fortepianu w Szkole Muzycznej II stopnia w Bystrzycy Kłodzkiej. We wcześniejszych latach uczyłam m.in. w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Kutnie czy w Studium Muzyki Kościelnej w Łodzi. Ważną częścią mojej działalności artystycznej są również koncerty. Oprócz dźwięków fascynuje mnie słowo. Interesuję się retoryką, dlatego dużą przyjemność sprawia mi występowanie w roli prelegenta muzycznego. Nieodłącznym elementem mojego życia jest dla mnie również sport. Może dlatego, że tak jak w byciu pianistą, liczy się w nim systematyczność, stała mobilizacja oraz pasja. Chyba dlatego te dwa światy – muzyczny i sportowy – współgrały od najmłodszych lat we mnie.

Zatrzymajmy się chwilę nad tą muzyczną częścią. Gra Pani tylko w Kotlinie Kłodzkiej?

- Występuje w różnych miejscach. Przed przyjazdem do Kłodzka, przez osiem lat mieszkałam w Łodzi, i to właśnie w tamtym okresie grałam najwięcej koncertów - nie tylko w Łodzi, Warszawie czy innych miastach, ale również za granicą. Ponadto wspólnie z moim łódzkim przyjacielem – świeckim dominikaninem – prezentujemy projekty, które są połączeniem słowa i muzyki. Jednym z nich jest „Drugie szczęście Hioba” – scenariusz złożony z wierszy Anny Kamieńskiej połączony z muzyką. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli przedstawić ten projekt również na terenie diecezji świdnickiej.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy