Elegancka kobieta zasiada za fortepianem. Marta Łysyganicz siada przy nim od 5. roku życia. Ale muzyka to nie wszystko. Od kilku lat pianistka jest też tercjarką dominikańską.
Jak rodziło się w Pani to wyjątkowe powołanie?
Marta Łysyganicz: Myślę, że Duch Święty w tym pomógł, bo sama na taki pomysł na pewno bym nie wpadła (śmiech). Wychowałam się w Bieszczadach, więc w pobliżu nie było żadnej wspólnoty braci zakonnych. Dominikanów poznałam dopiero w Krakowie w czasach liceum, kiedy to jeździłam na konsultację do jednego z profesorów. Podczas swoich krakowskich wizyt modliłam się właśnie w bazylice dominikanów. Później poszłam na pielgrzymkę dominikańską, a zaraz potem zamieszkałam w Łodzi, gdzie jest wspólnota braci oraz działająca przy klasztorze fraternia. Już wtedy poznawałam duchowość św. Dominika, w której coraz mocniej się odnajdywałam, dlatego postanowiłam rozpocząć postulat i tak już zostało. Muszę przyznać, że uroczyste złożenie przyrzeczeń wieczystych to do dziś najpiękniejszy dzień w moim życiu. Od tamtego czasu mam poczucia, że jestem na swoim miejscu.
Czym się różni Pani zakon od pozostałych?
- Jako osoby świeckie realizujemy swoje powołanie w oparciu o Regułę Fraterni Świeckich św. Dominika zatwierdzoną przez Generała Zakonu. Jesteśmy zobowiązani m.in. do codziennego odmawiania Liturgii Godzin, różańca, uczestnictwa we mszy świętej, adoracji czy studiowania nauki Kościoła. Jako tercjarze tworzymy fraternie (wspólnoty), w których spotykamy się regularnie, a które są umocnieniem w codziennym apostolstwie. Swoje powołanie realizujemy pełniąc różne role w swoich środowiskach, do których nie zawsze dotrą bracia czy mniszki.
Dlaczego duchowość dominikańska stała się Pani bliska?
- Tym, co najbardziej urzekło mnie u dominikanów od samego początku to dbałość o piękno liturgii oraz sposób głoszenia braci. Im bardziej poznawałam życie naszego założyciela – św. Dominika – tym mocniej byłam zafascynowana tą duchowością. Najpiękniejsze dla mnie jest połączenie życia kontemplacyjnego z wychodzeniem do innych ludzi.