Elegancka kobieta zasiada za fortepianem. Marta Łysyganicz siada przy nim od 5. roku życia. Ale muzyka to nie wszystko. Od kilku lat pianistka jest też tercjarką dominikańską.
A jakie jest szczęście Marty Łysyganicz? W czym upatruje Pani szczęście? To ziemskie i to duchowe?
- Na pewno nie uzależniam szczęścia od zewnętrznych czynników czy okoliczności. Uważam, że źródło szczęścia leży w naszym SERCU. Jest nim na pewno pokój wewnętrzny, który odczuwamy wtedy, kiedy mamy doświadczenie żywego Jezusa Chrystusa. Prawdziwe szczęście to jednak nie jest życie w beztrosce. To umiejętność kroczenia do przodu mimo przeszkód na drodze, codzienna wdzięczność, dbanie o wnętrze swojego serca i dzielenie się miłością z innymi i doświadczanie jej. Dla mnie szczęściem, tutaj na ziemi, jest także to, że mogę dzielić się podczas koncertów swoimi emocjami ze słuchaczami. Podczas gry na fortepianie towarzyszy mi prawdziwe poczucie sensu. Czasami moi uczniowie pytają mnie: jak to możliwe, że pani tak ciągle się uśmiecha i jest taka radosna? Nigdy nie wiem jak na to pytanie odpowiedzieć. Myślę jednak, że niezwykle ważna w życiu jest wdzięczność. To dzięki niej potrafimy dostrzegać piękno wokół nas. Warto też pamiętać, że życie szczęśliwe to życie dla innych.
Z ziemi łódzkiej do dolnośląskiej. Jak to się stało?
- Jestem członkiem Fraterni bł. Sadoka i Towarzyszy w Łodzi. Profesję wieczystą, po kilku latach formacji, złożyłam w roku 2017 i chwilę po tym niespodziewanie wyjechałam z Łodzi. Mieszkając obecnie w Kłodzku nie mam możliwości uczestnictwa w regularnych spotkaniach fraterni oraz angażowania się we wspólne dzieła przy klasztorze Braci. Z uwagi na miejsce zamieszkania została mi oczywiście udzielona dyspensa, ale brak wspólnoty obok, na co dzień, nie zawsze jest prosty. Jednak świadomość tego, że każdego dnia łączymy się duchowo na modlitwie, że modlimy się wzajemnie za siebie, jest bardzo umacniające.
Czego Pani uczy?
- Staram się zaszczepić u swoich uczniów zapał, miłość do muzyki i pokazać, że radość z doskonalenia swoich umiejętności i odkrywania muzyki jest silniejsza od trudu związanego z długimi godzinami ćwiczeń. Ważne dla mnie jest również to, aby motywować uczniów do pracy nad utworami i przekazywać fascynację muzyką. Chociaż nie wszyscy uczniowie, z którymi pracuję, wybiorą dalszą ścieżkę muzyczną, to ufam, że muzyka ubogaci ich dalsze życie.