Zmarł Józef Wargacki. Służył miastu i lokalnemu Kościołowi. Był pomysłowy, pracowity, często się uśmiechał.
Zauważali to nie tylko najbliżsi, ale i współpracujący z nim mieszkańcy Złotego Stoku. – Przyjechał tu za miłością swojego życia – Krystyną, z którą w 1980 r. zawarł związek małżeński.
Ogień miłości nie tylko z czasem nie wygasał, ale ogrzewał żonę i synów do ostatnich dni. Wnosił ciepło do rodziny, która była dla niego najważniejsza – przypominała jeszcze przed rozpoczęciem uroczystości Grażyna Orczyk, burmistrz gminy Złoty Stok. Mówiła też o zaangażowaniu zmarłego Józefa Wargackiego w sprawy miasta i gminy nie tylko jako radnego, ale i oddanego ludziom społecznika. – Miał dwóch wspaniałych synów: Dominika i Łukasza, ale też „córkę” – „Gwarkiadę”, coroczną imprezę plenerową dla mieszkańców Złotego Stoku, przyciągającą tysiące osób z sąsiednich gmin i powiatów. On ją wymyślił, kierował organizacją, nadzorował w szczegółach – podkreślała.
Do świadectwa życia zmarłego odniósł się również w homilii pogrzebowej bp Marek Mendyk. Przybliżając jego życiorys, zwrócił uwagę na przełomowy moment, którym były święcenia kapłańskie syna. – Wtedy to jeszcze przed prymicjami podjął się renowacji świątyni parafialnej i remontu plebanii w Złotym Stoku. Tak bardzo był wdzięczny Panu Bogu za dar tego szczególnego wybrania i powołania syna – dodał biskup świdnicki.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się