Ceremonii przewodniczył bp Andrzej Dziuba z diecezji łowickiej. Siostrę żegnały nie tylko Misjonarki Krwi Chrystusa, ale i przyjaciele z Dolnego Śląska. Wielu z nich zawdzięcza jej zdrowie, a nawet życie.
Jej historia nie jest zwyczajna. Zanim wstąpiła do zgromadzenia miała męża i troje dzieci (więcej: Zmarła s. Henryka Mazurek z Wilkanowa. Pomagała ludziom masażami). Po śmierci najmłodszego z nich i pochowaniu męża służba w zgromadzeniu Misjonarek Krwi Chrystusa wydawała się dla niej jedyną nadzieją na odzyskanie dawnej radości i zapału.
W maju 1996 r. wstąpiła do zakonu, gdzie 8 grudnia 2000 r. w Częstochowie złożyła wieczystą profesję. Żyjąc jako Misjonarka Krwi Chrystusa, s. Henryka służyła pracując w kuchni, ogrodzie oraz jako wolontariuszka w Hospicjum „Santa Galla” w Łabuńkach. Przez wiele lat s. Henryka pomagała wielu osobom poprzez masaże zdrowotne. Posiadała też talent malarski, który rozwijała w wolnych chwilach, malując pejzaże i inne obrazy.
Od lipca 2005 r. zamieszkała w Wilkanowie, gdzie z poświęceniem pracowała w domu, ogrodzie oraz prowadziła apostolstwo chorych. Ostatnie lata życia s. Henryki naznaczone były chorobą i cierpieniem, które starała się znosić z cierpliwością, ofiarując je Bogu. Zmarła 5 stycznia nad ranem.
Kiedy w zgromadzeniu podjęto decyzję o pochowaniu jej ciała w Ramie Mazowieckiej, miejscowi bardzie chcieli ją pożegnać także w Wilkanowie. Mszy św. żałobnej 7 stycznia przewodniczył bp Ignacy Dec (więcej: W Wilkanowie pożegnali s. Henrykę. Wielu z nich uratowała życie).
Pięć dni później, 13 stycznia w Miasteczku Krwi Chrystusa, znajdującym się nieopodal Rawy Mazowieckiej, pożegnały s. Henrykę współsiostry, rodzina i przyjaciele, wśród których nie brakło dawnych pacjentów i przyjaciół z Dolnego Śląska. Obrzędom przewodniczył bp Andrzej Dziuba z diecezji łowickiej. W homilii nawiązując do życiorysu zmarłej mówił o jej najbliższych, nie tylko z rodziny.
- Bóg dał jej też drugą rodzinę, Misjonarek Krwi Chrystusa. Obie rodziny, tę naturalną i tę duchową, łączyło jedno imię - Henryka. Tak jak jedno życie połączyło dwa powołania - do życia w małżeństwie i w klasztorze. Obie te drogi realizowała trwając przy Bogu, a jednocześnie w ciągłej pamięci o spełnianiu Bożych przykazań - wspominał purpurat dziękując za świadectwo życia zakonnicy.
Wdzięczność wyrażała także w imieniu zgromadzenia s. Gabriela Wabnic, przełożona generalna MSC.
- Nie była to droga łatwa, biorąc pod uwagę bagaż twoich doświadczeń, ale droga na którą weszłaś z bezgranicznym zaufaniem w Boże prowadzenie. On, który stworzył Cię z miłości, do miłości Cię zaprosił. Teraz tą wieczną miłością pragnie Cię obdarzyć. Dziękujemy Ci s. Henryko, że wśród tak trudnych okoliczności gromadzisz nas dzisiaj, by Bogu oddać chwałę za wielkie dzieła, które uczynił dla Ciebie, ale i przez Ciebie. Jak my Cię zapamiętamy? Przede wszystkim jako gotową nieść pomoc każdemu, kto jej potrzebował. Ofiarna aż do granic możliwości, a w dodatku tak często uśmiechnięta - podkreślała.
Po zakończeniu celebry wraz z pozostałymi siostrami, duchownymi i wiernymi odprowadziła zmarłą na miejsce spoczynku.