To już trzecia elżbietanka, którą wspólnota w ciągu miesiąca pożegnała w parafii św. Aniołów Stróżów. Tę znały z katechezy setki, a nawet tysiące mieszkańców.
Przypomniał o tym w homilii ks. Wiesław Rusin, proboszcz parafii, który przewodniczył 7 stycznia Mszy św. pogrzebowej.
- Z wiarą w zmartwychwstanie żegnamy dzisiaj w 91. roku życia naszą kochaną s. Kamilę. Wspominamy ją jako kobietę ośmiu błogosławieństw, pełną pokory, sprawiedliwości, ufności, wiary, miłości do Boga i człowieka. Choć cicha, zwłaszcza w ostatnich latach życia, gdy dźwigała krzyż choroby, swoim życiem wiele mówiła współczesnemu światu. Szczególnie tym, których uczyła na katechezie i którym dawała świadectwo swojego życia - podkreślał duchowny.
Przybliżył też życiorys zmarłej s. Kamili Hołubeckiej, która jako Zofia urodziła się 4 stycznia 1931 r. w Zamostyszcze, pow. Kostopol na Wołyniu jako córka Józefa i Romaniny z domu Bagińskiej. Miała pięciu braci i pięć sióstr, w których wychowaniu pomagali rodzicom dziadkowie. To u nich mała Zosia zamieszkała, nie tracąc przy tym kontaktu z domem rodzinnym. Gdy miała 12 lat, jej rodzice z całą rodziną zostali wywiezieni do Niemiec. Ona sama została na Kresach z rodziną ze strony jej mamy. Spotkali się po latach na Śląsku, gdzie mogli wrócić do normalnego życia. Trzeba było jednak uzupełnić w szkole wieczorowej dużą przerwę w nauce.
Po jej zakończeniu Zofia podjęła pracę w Lubiążu, w Technikum Rolniczym, jako sekretarka. Po roku wróciła jednak do rodziców, aby im pomóc w prowadzeniu gospodarstwa. Tutaj dojrzała u niej decyzja poświęcenia swojego życia na służbę Bogu. Po długim, modlitewnym rozeznaniu wybrała charyzmat elżbietański.
- Do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety we Wrocławiu wstąpiła 4 września 1956 r. W maju kolejnego roku została przyjęta do nowicjatu i otrzymała imię Maria Kamila. Pierwszą profesję złożyła 29 maja 1958 r., a śluby wieczyste przyjęła 13 listopada 1963 r. Zdobyte w rodzinnym domu wykształcenie uzupełniła w zgromadzeniu. kończąc kurs katechetyczny, który upoważniał ją do posługi nauczania religii. Pomocą służyło również studium muzyczne podjęte w Wałbrzychu w 1968 r. Już od 1958 r. posługiwała jako katechetka w Lewinie Kłodzkim, a od 1959 r. w Wałbrzychu przy parafii Świętych Aniołów Stróżów - przypominał ks. Rusin.
Dodał, że w pracy wielokrotnie pokazywała swoje talenty otrzymane od Boga. Zapisała się w sercach wiernych jako wspaniała osoba, wzorowa katechetka i oddana w pełni swojemu powołaniu elżbietanka. Uznaniem było też przyznanie kościelnego odznaczenia s. Kamili przez bp. Tadeusza Rybaka.
W 1990 r. przeszła na emeryturę, choć jeszcze przez dwie kadencje służyła tutejszej wspólnocie, pełniąc urząd przełożonej domu. Była przez siostry szanowana i ceniona za jej otwartość na drugiego człowieka oraz za życzliwość i dobre serce.
- Będąc już na emeryturze poświęcała dużo czasu na modlitwę w intencjach Kościoła, parafii i całego świata. Ostatnie lata życia s. Kamili naznaczone były różnymi dolegliwościami związanymi z pogarszającym się stanem zdrowia. W 2015 r. od stycznia do listopada przebywała w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym we Wrocławiu. Po udzieleniu medycznej pomocy wróciła na placówkę do Wałbrzycha i dalsze dolegliwości znosiła pogodnie i cierpliwie ciesząc się, że może być w domu zakonnym i tu ofiarować Bogu swoje cierpienie. Pierwsze dni grudnia ubiegłego roku okazały się trudne dla całej wspólnoty. Stan zdrowia sióstr, w domu, gdzie przebywała s. Kamila uległ znacznemu pogorszeniu. Trzy z nich zostały zabrane do szpitala, gdzie podjęto konieczne leczenie. Gdy stan zdrowia s. Kamili okazał się bardziej stabilny, została przewieziona do wrocławskiego ZOL-u. Tam otrzymała konieczną pomoc medyczną i została otoczona modlitwą. 3 stycznia 2022 r. Bóg odwołał Ją do wieczności - relacjonował ostatnie dni, zauważając, że elżbietanka przeszła do Domu Ojca w wigilię swoich urodzin.
Za jej życie dziękowała też siostra prowincjalna Paula Marcinowska, wspominając, że o zmarłą siostrę często pytali wałbrzyszanie, których przed laty katechizowała.
Czytaj również:
Wałbrzych. Pożegnali s. Martynę Kielińską
Wałbrzych. Elżbietanki pożegnały s. Różę