W bardzkim sanktuarium Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej uczczono pierwsze liturgiczne wspomnienie Prymasa Tysiąclecia.
Miejsce diecezjalnego dziękczynienia wybrano nie przypadkowo, ponieważ to w bazylice Nawiedzenia NMP w Bardzie 15 sierpnia 1959 r. blisko 200 tys. osób powitało kard. Stefana Wyszyńskiego. On sam wspominał to wydarzenie w swoich notatkach: "Do bazyliki dotarliśmy z trudem. Tutaj było przywitanie, naprzód na stopniach świątyni, a później przed ołtarzem Matki Bożej. Jest to maleńka figurka, typu »świątków«, niezwykle miła w swym wyrazie. W świątyni tłoczno i gorąco tak, że strumienie potu spływają z nas od początku. Wysłuchaliśmy kilku powitań dziecięcych. Po krótkim przemówieniu ks. Prowincjała Redemptorystów, o. Hołdy, udaliśmy się do klasztoru. Przez ten czas lud przeszedł na »górę Różańcową«, gdzie odbyło się główne nabożeństwo. Jest to piękne miejsce, z którego na wszystkie strony roztacza się cudowny widok".
Po przeszło sześciu dekadach, w 41. rocznicę śmierci Prymasa Tysiąclecia, przy ołtarzu Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej bp Marek Mendyk, bp Adam Bałabuch i kilkudziesięciu kapłanów diecezji świdnickiej dziękowali za jego beatyfikację, która odbyła się 12 września 2021 r.
- Mimo iż w swoim życiu nigdy osobiście nie widziałem Prymasa Tysiąclecia, to jednak ośmielam się powiedzieć, że jest mi wyjątkowo bliski. Może to zabrzmi zbyt zuchwale, ale dowiedziawszy się o jego śmierci w drodze ze szkoły ze świadectwem maturalnym, podjąłem decyzję o wstąpieniu do seminarium duchownego i podjęciu drogi do kapłaństwa. W okresie młodości otrzymałem od jednego z moich starszych kolegów studiujących w Warszawie małą książeczkę, w której zebrano myśli, krótkie wypowiedzi księdza prymasa na każdy dzień roku. Codziennie do tych myśli sięgałem. Z nich tworzyłem aforyzmy, które dedykowałem sobie i innym. Z czasem dzięki tej książeczce osoba prymasa Wyszyńskiego stawała mi się coraz bliższa - wspominał biskup świdnicki i dodał, że dzięki temu doświadczeniu kard. Wyszyński stał się patronem jego drogi powołania.
Charakteryzując błogosławionego purpurata dostrzegał w nim obrońcę godności człowieka, kultury i ojczyzny.
- Dziś, z perspektywy lat, można śmiało powiedzieć, że była to głęboka świadomość obdarowania władzą przez Chrystusa. Mówił tak: „Zawsze się o to starałem, żebym za dużo miejsca w Kościele i w Polsce nie zajmował, ale nie ja byłem temu winien, że Pan Bóg ustanowił sprawy mojej Ojczyzny na widowni Kościoła i całego świata”. Ambona była dla Ojca narodu „ostoją prawdy, katedrą mądrości, trybuną sprawiedliwości”. Dlatego przychodzili go słuchać uczeni i prości. Dlatego przychodzili „podsłuchiwać” i nagrywać wrogowie. Bali się jego siły oddziaływania na wiernych - zauważył.
O swoim doświadczeniu wstawiennictwa bł. kard. Stefana Wyszyńskiego mówiła też s. Nulla Lucyna Garlińska ze Wspólnoty Uczennic Krzyża, która doznała cudownego uzdrowiona z nowotworu za jego wstawiennictwem. Spotkanie zwieńczyła modlitwa różańcowa.