W sanktuarium Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej miejscowa wspólnota sióstr marianek wraz z pracownikami domu rekolekcyjnego "Jutrzenka" dziękowali za życie i służbę wieloletniej zakrystianki.
Żałobnej Mszy św. 3 stycznia w przeddzień uroczystości pogrzebowych przewodniczył bp Marek Mendyk.
- Z wiekiem przychodzi przekonanie, że życie tylko dla siebie jest co najmniej bezsensem. Jednak nawet ci, którzy dniem i nocą poświęcają się dla innych, mogą nie dowierzać słowom św. Pawła: „nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie” (Rz 14,7). W Nowym Testamencie heroldem tej prawdy jest św. Paweł, który pisze: „tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie” (Rz 6,11) – cytował za apostołem narodów.
W drugiej części homilii wspominał dom rodzinny zmarłej s. Miriam Wilmy ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, powołując się na artykuł świdnickiej edycji „Gościa Niedzielnego” (więcej: W polanickim szpitalu zmarła s. Miriam Wilma).
- Wierzymy, że przekazujemy Cię w ręce miłosiernego Boga. Odeszłaś do lepszego domu, w lepszy świat, gdzie już ludzie nie chorują, nie martwią się, nie cierpią i nie umierają. Niech dusza twoja, uwolniona od schorowanego ciała, dołączy do grona niebieskich przyjaciół Boga – prosił w modlitwie biskup.
Na koniec Mszy św. głos zabrał o. Sylwester Cabała CSsR, przytaczając wspomnienie o siostrze Romany Wysoczańskiej, pracownicy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego:
- „Siostrę Miriam poznałam w 1990 r. podczas studiów w Rzymie przez koleżankę z Węgier, z którą mieszkała w międzynarodowym kolegium dla studentów w Wiecznym Mieście. Judit zaprosiła mnie do Papieskiego Instytutu Muzyki Kościelnej, informując mnie o obecności i posłudze wspaniałych sióstr z Polski, a zwłaszcza o szczególnej życzliwości wobec ludzi s. Miriam. Siostra dała się poznać jako dyspozycyjna i uczynna nie tylko w kuchni, gdzie posługiwały siostry Maryi Niepokalanej. Była otwarta na potrzeby innych. Interesowała się losami studentek z różnych stron świata, wspierając je w sytuacjach kryzysowych – duchowych i zdrowotnych czy chociażby w drobnych pracach krawieckich. Umiała dawać świadectwo swojej wiary i dziecięcej ufności w każdej trudnej sytuacji. Była bardzo pogodna i dyspozycyjna wobec wspólnoty i potrzeb innych ludzi, wspierała modlitwą i darzyła przyjaźnią wielu obcokrajowców, którzy napotykali trudności adaptacyjne w Rzymie. Zdobyła sobie szacunek również ze strony wykładowców i kapłanów. Przez wszystkie lata obecności w Rzymie podtrzymywała kontakt z rodziną, którą wspierała na różne sposoby i była zatroskana o ich życie rodzinne i wiary. Raz w roku wyjeżdżała na swoje umiłowane Kaszuby, zatrzymując się u rodziny” – cytował redemptorysta.
Dziękował też biskupowi, księżom, siostrom, pracownikom „Jutrzenki” i mieszkańcom Barda na czele z burmistrzem Krzysztofem Żegańskim za modlitwę w intencji zmarłej marianki. Zaprosił też na uroczystości pogrzebowe, które odbędą się 4 stycznia we Wrocławiu.